Uspokoić umysł...
Nadszedł dzień, w którym zdecydowaliśmy się zostawić kluczyki od samochodu w domu i ruszyć z plecakiem na dworzec PKP. Relaks w pełnym tego słowa znaczeniu zaczyna się dla mnie w momencie własnie porzucenia czterech kółek. Z dworca w Tychach mamy bezpośrednie połączenie do Zwardonia czyli naszej dzisiejszej wycieczki. Spakowaliśmy prowiant, Gorzki czasoumilacz i ruszyliśmy :)
Już w pociągu totalnie się wyluzowałam mimo tego, że nie było miejsc siedzących i musieliśmy spocząć na podłodze między rowerami współpodróżnych. Sam Zwardoń jest wiochą i oprócz Rachowca niewiele tam atrakcji ale warto się wybrać chociażby ze względu na Rachowiec właśnie. Ze stacji kolejowej szliśmy króciutko i już w pobliżu wyciągu orczykowego zaczęło się podejście. Bardzo delikatne - polecam mniej aktywnym. Jeśli wybierzecie się w dobrym momencie traficie na las jagód i jeżyn :) Jeszcze chwilka...
Tak odpoczywamy na szczycie :D
Taras widokowy:
Wrzosy są dosłownie wszędzie, krajobraz przepiękny...
Zapach mchu i iglaków miesza się w powietrzu...
Po drodze robimy sobie kilka postojów na odpoczynek, posiłek i inne przyjemności, między innymi wizualne :) Wszakże po to tutaj przybyliśmy. Zdecydowaliśmy się na zejście z drugiej strony góry i tym samym wylądowaliśmy w Soli :) Idziemy wzdłuż drogi niecałe 4km i znajdujemy małą stację PKP, z której wracamy do domu...niestety....ale na pewno jak tylko znajdę chwilę, poszukam kolejnego miejsca na wyjazd :) dłuższy lub krótszy...nieważne :)
Uczestnicy: 2
Trasa: 200km
koszt: tyle co za bilet :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz