środa, 19 marca 2014

Zwardoń


Uspokoić umysł...


      Nadszedł dzień, w którym zdecydowaliśmy się zostawić kluczyki od samochodu w domu i ruszyć z plecakiem na dworzec PKP. Relaks w pełnym tego słowa znaczeniu zaczyna się dla mnie w momencie własnie porzucenia czterech kółek. Z dworca w Tychach mamy bezpośrednie połączenie do Zwardonia czyli naszej dzisiejszej wycieczki. Spakowaliśmy prowiant, Gorzki czasoumilacz i ruszyliśmy :) 
Już w pociągu totalnie się wyluzowałam mimo tego, że nie było miejsc siedzących i musieliśmy spocząć na podłodze między rowerami współpodróżnych. Sam Zwardoń jest wiochą i oprócz Rachowca niewiele tam atrakcji ale warto się wybrać chociażby ze względu na Rachowiec właśnie. Ze stacji kolejowej szliśmy króciutko i już w pobliżu wyciągu orczykowego zaczęło się podejście. Bardzo delikatne - polecam mniej aktywnym. Jeśli wybierzecie się w dobrym momencie traficie na las jagód i jeżyn :) Jeszcze chwilka...
Tak odpoczywamy na szczycie :D


Taras widokowy:


Wrzosy są dosłownie wszędzie, krajobraz przepiękny...
Zapach mchu i iglaków miesza się w powietrzu...




Po drodze robimy sobie kilka postojów na odpoczynek, posiłek i inne przyjemności, między innymi wizualne :) Wszakże po to tutaj przybyliśmy. Zdecydowaliśmy się na zejście z drugiej strony góry i tym samym wylądowaliśmy w Soli :) Idziemy wzdłuż drogi niecałe 4km i znajdujemy małą stację PKP, z której wracamy do domu...niestety....ale na pewno jak tylko znajdę chwilę, poszukam kolejnego miejsca na wyjazd :) dłuższy lub krótszy...nieważne :)

Uczestnicy: 2
Trasa:         200km
koszt:          tyle co za bilet :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz