poniedziałek, 12 października 2015

Ten czas....


  

Jak to mówi słynne przysłowie
"Czas się kurczy jak góralski sweterek po praniu", minęły wakacje w Chorwacji, obiecałam sobie, że wpiszę coś ciekawego a tutaj już jesienny wypad z dziewczynami za mną. Praca w domu wydawałoby się wydłuża mój czas, ostatnio jednak okazało się zupełnie odwrotnie. Czy doba aby na pewno ma 24 godziny? W zeszłym tygodniu odniosłam wrażenie, że najwyżej 16. Opowieścią o Chorwacji jeszcze Was zdążę zanudzić, a tymczasem troszkę o ostatnim wypadzie, tak "na świeżo".


Weekend jest zbyt krótki na zwiedzenie całej Warszawy, stąd postanowienie o kolejnym wyjeździe  to miejsce. Tym razem na spokojnie, bez całodniowego chodzenia po muzeum, osoby ciężko pracujące chciały odpocząć. Wyjechałyśmy, tym razem w trójkę, po 16 i "dzięki temu" trafiłyśmy na korki (co było do przewidzenia) ale o dziwo nie w Warszawie :D

Trasa jakoś minęła, zalogować miałyśmy się o 21, dojechałyśmy o 20:50 - czyli na czas :)
Apartament spełnił nasze już nie tak małe wymagania. W pierwszy wieczór udałyśmy się do fajnej knajpki #Flambeeria. Było pysznie, lekko i inaczej :) Mały ogródek przed knajpką miał świetny klimat i gdyby nie niska temperatura zostałybyśmy na zewnątrz.



Drugi dzień rozpoczęłyśmy od zwiedzania Starego Miasta i jego rynku. Udałyśmy się do knajpki Cafe Rynek i zamówiłyśmy kawę. Pomijając to, że moja filiżanka była tak usyfiona, że odechciało mi się z niej pić, jakość obsługi w tym lokalu jest tragiczna. Nastawienie typowo na klientów tylko z dużymi zamówieniami. Odradzam, nie polecam, nie powtórzę. Tragedia.

Kolejnym miejscem na naszej liście w sobotę była dziewicza wyprawa do Escape Room "Włam Stulecia". Słyszałam gdzieś kątem ucha o takich miejscach rozsianych w różnych miastach Polski, ale nie miałam okazji korzystać. Za namową szwagierki, udałyśmy się z wizytą.
Pierwsze wrażenie po wejściu do piwnicy - strach, niepokój wywołane niewiedzą. Po chwili zasady zostały nam wyjaśnione i zaproszono do przeżycia przygody. 60 minut niestety nie wystarczyło nam na przejście pokoju i wydostanie się z pomieszczenia, ale zabawa była rewelacyjna, wszystkie szare komórki pobudzone, adrenalinka wskrzeszona. Taka zabawa na pewno pobudza nas do działania, odczuwamy chęć współpracy i rozwiązania zagadki. Gdy się nie udaje - chcemy więcej. I tym sposobem odwiedziłyśmy już kolejny Escape room, ale o tym za chwilę :)
Escape Room Włam Stulecia jest rewelacyjnie skonstruowany, wymaga niesztampowego myślenia i współpracy całego zespołu. Emocje zapewnione. Ktoś ewidentnie włożył mnóstwo pracy w rozbudowę pokoju i to widać na każdym kroku. Zdecydowanie polecam każdemu, kto choć na chwilę zjawi się w Warszawie :) Dodatkowym plusem jest to, że pokoje czynne są 7 dni w tygodni do późnych godzin wieczornych. A po umysłowym wysiłku? Czas na smaczną kolację :)

I tutaj pojawia się kolejny punkt wycieczki - #Manekin.
Rewelacyjna naleśnikarnia, bardzo dobre jedzenie za niską cenę. Restauracja nie rezerwuje stolików - dla miejscowych może ok, ale dla kogoś, kto przyjeżdża z daleka jest to minus. Szczególnie jeśli na dworze jest zimno :) Pani przez telefon poinformowała nas jednak o czasie oczekiwania na stolik i mniej więcej w takim czasie dostałyśmy się do środka. Restauracja jest duża więc rotacja też nie najgorsza :) Po 30 minutach siedziałyśmy już przy stoliku. Naleśniki naprawdę różnorodne, możliwość własnej kompozycji oraz fakt, że kucharze gotują na widoki zdecydowanie przemawia za tym, aby odwiedzić tę restaurację.


W sobotni wieczór zafundowałyśmy sobie "rozmowy w toku" przy drinku. Pełen chill. W niedzielę natomiast zdecydowałyśmy odwiedzić Łazienki Królewskie i tutaj moje zaskoczenie - są bezpłatne. Choć długi czas żyłam z przeświadczeniem, że za wejście musimy płacić. Płacimy jedynie za zwiedzanie obiektów na terenie parku.Pawie też występują, ale nie udało mi się żadnego sfotografować.
Potwierdzam natomiast, że są!!!
 Park jest naprawdę bardzo ładny, a na każdym kroku czekają nas takie stworki:


                                                           


Po kilkugodzinnym spacerze po Parku wróciłyśmy do Centrum, by spróbować czegoś nowego.
W sobotę, szukając Escape Roomu, mijałyśmy restaurację tajską, do której nie wpuszczono nas ze względu na brak rezerwacji. Tak nas zaintrygowały tłumy wewnątrz, że zdecydowałyśmy wrócić w niedzielę. Wizyta trafiona w punkt! Restauracja rewelacyjna, jedzenie przepyszne, a ceny przystępne.
Kto zgadnie co to za danie?


Wyjazd zaliczam do wyjątkowo udanych!
A na wiosnę?
Na wiosnę Sandomierz!
Śladami O. Mateusza....

Jednak Warszawa w weekend - to nie jest możliwe. Dlatego na jesień 2016 zaplanowany jest trzeci wyjazd do Warszawy, śledźcie mój blog, a będzie Wam dane!




czwartek, 23 kwietnia 2015

Warszawa w weekend, możliwe czy nie?


Co 6 miesięcy pakujemy niewielkie torby, włączamy nawigację i ruszamy w trasę.
Musi zostać spełniona zasada 3N - niedaleko, niedrogo, niezapomniany. Nocleg zarezerwowałyśmy już w lutym, wtedy też zaczęłyśmy planować cały pobyt. Tym razem postawiłyśmy na zwiedzanie i wypoczynek, kluby spadły na drugi plan i wyjście do nich uzależniłyśmy od pogody.

Trasa z Tychów do Warszawy jest rewelacyjna, w stolicy nie jest już tak wesoło, szczególnie jeśli na  miejsce dociera się o 16 :) Godzina w korkach to standard. Przecisnęłyśmy się przez sznurek aut i nareszcie docieramy do biura, odbieramy klucze i? znowu stoimy w korku...Tym razem tylko 20 minut, tyle potrzebowałyśmy by przejechać 3km. Docieramy do apartamentu i już możemy rozprostować nogi...uffff. Mieszkanie spełniło nasze oczekiwania, wszystkie kobietki zadowolone - to wtedy się relaksuję i zaczynam korzystać z uroków wyjazdu z dziewczynami.

Musze tutaj wspomnieć, że mieszkanie zawsze jest moją tajemnicą aż do dnia przyjazdu. Wyszukuję ofertę i pytam czy cena odpowiada, jeśli tak to po prostu rezerwuję bez ujawniania szczegółów.

Na piątkowy wieczór zarezerwowałam stolik w malutkiej knajpce niedaleko apartamentu. Gdy dotarłyśmy na miejsce okazało się, że lokal jest naprawdę bardzo mały ale w środku wszystkie miejsca były zajęte a przy mikrofonie siedziało dwóch mężczyzn z gitarą i rozpoczynało występ. Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że Klukovka obchodzi swoje drugie urodziny, zostałyśmy poczęstowane pysznym winem oraz cudownym klimatem ze swojską muzyką, do której mogłyśmy śpiewać znane nam utwory m.in. Dżemu. Klukovka to cudowne miejsce, jedzenie kuchni wschodniej jest wręcz przepyszne a ceny bardzo przystępne, z czystym sumieniem polecam każdemu!

Pogoda niestety nam nie dopisała tym razem, zdecydowałyśmy spocząć na starówce i nacieszyć oko cydnym widokiem chociaż przez chwilę...tylko przez chilę, bo zimno jak cholera. Termometr wskazywał 6 stopni - musiałyśmy szybko uciekać.


Na sobotę zaplanowałyśmy wizytę w Centrum Nauki Kopernik, oczywiście bilety kupiłyśmy przez internet i odradzam inną formę zakupu. Przez stronę internetową ustalamy konkretną datę oraz godzinę, przyjeżdżamy pół godziny przed czasem, odbieramy bilety w kasie do tego przeznaczonej i omijamy dwustuosobową kolejkę do kasy sprzedającej bilety na miejscu. Na zwiedzanie CNK musicie zarezerwować ok. 6-7h, jeśli chcecie zobaczyć każdy eksponat to niestety ale nie wystarczy Wam dnia. My spędziłyśmy w CNK 7h, w tym godzinna wizyta w planetarium 3D oraz obiad w Bistro. Centrum jest po prostu rewelacyjne, podzielone jest na kilka działów, między innymi Mikroświat, Strefa Światła, Re-Generacja, Świat w ruchu. Wszystkie działy są bardzo ciekawe, chciałoby się wszystkiego dotknąć i wykonać każde doświadczenie. Żeby mieć na to szansę trzeba zarezerwować bilet na najwcześniejszą godzinę i wejść w pierwszej kolejności. Oprócz stref dotykających różnych dziedzin życia, do dyspozycji zwiedzających są również laboratoria, plac zabaw dla najmłodszych, majsternia oraz moje ulubione - Teatr Robotyczny oraz Teatr Wysokich Napięć. W tym pierwszym przedstawienie objaśnia nam wielowymiarowość, ukazuje przenikanie form 3D do świata w 2D, jak wygląda figura geometryczna w 4D? o tym również w spektaklu.
Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, dlatego napiszę tylko o kilku eksponatach. Eksperymentów możemy obejrzeć oraz wykonać samodzielnie naprawdę wiele, wszystkie są super. Graliście kiedyś na harfie bez strun? albo słuchaliście radia zębami? a może korzystaliście z latającego dywanu? Tutaj będziecie mieli taką okazję. Niewątpliwą frajdą są olbrzymie bańki mydlane, które możemy wydmuchać jedynie większą grupą albo w których możemy się poprostu zamknąć, frajda dla małych i dużych.



Jeśli chodzi o planetarium to warto się do niego wybrać chociażby ze względu na to, że oprócz podziwiania nieba możemy zobaczyć film w technologii 3D w trakcie jednego seansu. Całość trwa 50 minut i jest warta uwagi, szczególnie, że ceny nie są wygórowane. W Bistro możemy zjeść pyszny, domowy posiłek za naprawdę śmieszne pieniądze w dodatku nie wychodząc poza Centrum. Jedynym problemem może być znalezienie wolnego stolika ale gdy poczekamy 10 minut to na pewno się któryś zwolni :) Wszakże mamy nieograniczony czas na zwiedzanie CNK.
Pod koniec zwiedzania nogi odmawiają posłuszeństwa...decydujemy się jednak na Złote Tarasy ale szybko okazuje się, że oprócz smacznej kawy, nie mamy na nic ochoty. Nawet na spacerowanie :)
Wracamy więc do domu i cieszymy się swoim towarzystwem, przy kamikadze, przyjemnej muzyce oraz rozmowach o wszystkim i o niczym. Takie wieczory lubię, pełen relaks. Czas płynie nieubłagalnie a w niedzielę znowu zwiedzanie, tym razem Muzeum Powstania Warszawskiego.


MPW to obowiązkowy punkt zwiedzania w czasie pobytu w Warszawie. Wybrałyśmy niedzielę ze względu na darmowe bilety ale w zamian zdecydowałyśmy się na wypożyczenie audioprzewodników. Dzięki temu miałyśmy możliwość zarezerwowania biletów on-line i kolejnego uniknięcia kilometrowej kolejki. Wchodzimy 10 minut przed czasem, poza kolejką, udajemy się do sklepiku już wewątrz muzeum po odbiór audioprzewodników i możemy zaczynać zwiedzanie. Muzeum jest multimedialne i dość duże, warto poświęcić 2-3h na obejście całości. Szybko przekonuję się, że audioprzewodni to dobry pomysł, minusem jest brak słuchawek więc warto mieć swoje, wystarczą takie od telefonu. Przewodnika słychać bardzo dobrze ale po pół godziny zaczyna boleć ręka od jego trzymania. W trakcie zwiedzania, w kinie mieszczącym 24 osoby, możemy obejrzeć ruiny Warszawy po Powstaniu w technologii 3D, na terenie muzeum wyświetlanych jest kilka filmów z relacjami uczestników Powstania, możemy też przejść odwzorowanym z czasów Powstania kanałem. Na terenie MPW czynna  kawiarnia i czytelnia. Warto wspomnieć, że jest to miejsce bardzo oblegane, audioprzewodnik pozwala odciąć się od rzeczywistości i wyruszyć w podróż do przeszłości, pod warunkiem, że mamy wcześniej wspomniane słuchawki :)

Zarezerwuj bilet!

Uwaga na parking! Nam udało się zaparkować tuż przed wejściem, ale miejsc jest dość mało, warto pokręcić się po sąsiadujących uliczkach, może tam ostatecznie znajdziemy miejsce.

Zachęcam do odwiedzenia CNK z dziećmi, będą miały ogromną frajdę i satysfakcję z wykonywanych zadań, jest to rewelacyjna atrakcja dla młodszych osób. Jeśli chodzi o MPW to zdecydowanie nie polecam zabierania dzieci.

Wspomnę jeszcze o komunikacji miejskiej w Warszawie. ZTM W-wa wprowadziło nie tak dawno bilety weekendowe, które są tak tanie, że nie warto ruszać samochodu. Przykłądowo - bilet obejmujący do 5-ciu osób, obowiązujący od piątku godz. 19:00 do poniedziałku godz. 9:00, upoważniający do przejazdu wszystkimi środkami komunikacji miejskiej w strefie I-II kosztuje 40zł. Grzechem byłoby nie skorzystać!!! Bilet kupicie na każdej stacji metra, w każdym automacie z biletami.





 Komunikacja miejska jest tak rozbudowana, że praktycznie o każdej porze dnia dostaniemy się wszędzie bez większych problemów. Nawet jeżeli się przesiadamy to czas oczekiwania jest bardzo krótki. Zdecydowanie polecam, Byłam bardzo mile zaskoczona.


Miało być krótko i zwięźle :)

Polecę Wam jeszcze jedno miejsce...zajazd Plan na trasie S8. Polecam - pyszne jedzenie, przystępne ceny, niesamowity klimat. 120km za Warszawą w miejscowości Studzianki.

ZJEDZ TUTAJ KONIECZNIE!

Niestety weekend to zdecydowanie za króko na zwiedzenie stolicy, dlatego postanowiłyśmy wybrać się do niej jeszcze raz, tuż po wakacjach. Jest jeszcze tyle miejsc do zobaczenia...może pogoda będzie bardziej łaskawa następnym razem? Na to liczę :)


Zastanawia Was koszt weekendu w Warszawie?

Koszt mojego wypadu to: 190zł (nocleg, bilety wstępu, bilet ZTM, przejazd) plus koszty wyżywienia i przyjemności ale to już kwestia indywidualna.

Można? można!!! Chcecie namiary na fajny nocleg? Piszcie ;)






poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Śląski ogród botaniczny czyli jak się nie nudzić w słoneczny dzień.


Już w sobotę zdecydowałam, że ze względu na wiosenną pogodę, tę niedzielę spędzimy na świeżym powietrzu. Kierunek ------> Mikołów - ŚOB. 40 kilometrów drogą krajową 44 i już jesteśmy na miejscu. Trasa łatwa lekka i przyjemna, już na wiślance można dostrzec znak "skręć w prawo do ŚOB" (jadąc od Katowic). W otoczeniu pól i łąk niewielki parking po prawej przykuwa uwagę już z daleka. Po lewej wjazd na bardziej cywilizowany parking i wybrukowany chodnik kierujący do celu. Miejsc na samochody jest dość sporo mimo wszystko spodziewam się, że w letni weekend będzie problem z parkowaniem. Tuż przed wejściem do ogrodu możemy skorzystać z dóbr natury i zaopatrzyć się w EkoProdukty na mini Eko Bazarze, zjeść swojski żurek albo kanapkę z makrelą. I tak co niedzielę. Tuż za wejściem rozpoczyna się przygoda z florą, spacerując możemy spotkać mnóstwo tabliczek informujących nas o rodzaju rośliny TUTAJ posadzonej. Alejki są wybrukowane także spacer z wózkiem jak nabajbardziej TAK. Ja trafiłam na wystawe fotografii ogrodów japońskich i mimo, że roślinność jeszcze nie "wybuchnęła" swoim pięknem, mogłam zobaczyć i przeczytać wiele ciekawostek na temat dalekowschodnich kompozycji. Trasa nie jest długa - idealna dla rodzin z małymi dziećmi. Gdy już dotrzemy na szczyt (centrum ŚOB znajduje się na małym wzniesieniu), możemy wspiąć się na niewysoką wieżę, z której rozpozciera się panorama Katowic i okolic.


Powyżej mała namiastka widoku w stronę K-wic. Warto samemu odwiedzić to miejsce i zobaczyć całość. Oczywiście po przeciwnej stronie również cudowny widok :).

Tuż pod wieżą znajduje się mały ryneczek, na którym możemy zaopatrzyć się w różnorakie bibeloty oraz gadżety do domu, napić się kawy i zjeść obiad. Bistro jest dość spore i posiada ogródek na zewnątrz budynku.




 Przed wejściem na ryneczek na dość sporej łące możemy zaangażować dzieci w podwórkowe zabawy, udostępnione są bowiem różnego rodzaju przyrządy do gier rodzinnych. Wierzę, że nie było to jednorazowe wydarzenie :) w pobliżu znajduje się też kącik kreatywny, gdzie każdy mógł wykonać "arcydzieło" z rzeczy codziennego użytku.



Gdy pociechom znudzi się spacerowanie ogród proponuje plac zabaw, jest naprawdę spory dzięki czemu każdy dzieciak znajdzie coś dla siebie a mnogość ławeczek pozwoli nam na miły odpoczynek w promieniach wiosennego słoneczka. Zawsze możemy zabrać ze sobą koc i rozprostować kości na trawie, dlaczego nie?


Przed wycieczką do ogrodu warto zapoznać się z kalendarzem imprez, może akurat coś ciekawego będzie czekało nas w najbliższą niedzielę? Jedno jest pewne - jest to miejsce warte odwiedzenia - POLECAM!

Ciekawostki?

Ogród powstał w 2002 roku i jest największy w Polsce, zajmuje bowiem 78ha.
Warto wspomnieć że po drugiej stronie ulicy, troszkę wcześniej również znajduje się część ogrodu, w której można zobaczyć między innymi odnowiony "Wapiennik". W ogrodzie znajduje się wiele kolekcji roślin, m. in. kolekcje: roślin energetycznych, drzew ozdobnych, krokusów, drzew owocowych. Na terenie ŚOB znajdziemy również zachowane części dawnych obiektów wojskowych. Ogród prowadzi zajęcie edukacji przyrodniczej i organizuje warsztaty dla dzieci i młodzieży. Dla każdego coś miłego.





wtorek, 7 kwietnia 2015

Przygotowań część dalsza.

     Po konkretnym dotlenieniu się i kilku przygodach z córką, mogę ponownie zasiąść
przed ekranem i coś napisać.

Na czym to ja skończyłam...aha! na ubraniach i gadżetach.
Wracając do nich nie mogę zapomnieć o butach do pływania, mam je ze sobą zawsze, gdy wybieram się nad morze, nawet jeśli jest to morze bez "niespodzianek". Przezorny zawsze ubezpieczony jak to mawiają a spędzić kawałek urlopu na pogotowiu lub kulejąc z bólu - średnia przyjemność.

Kilka tygodni przed wyjazdem dwoją i troją się myśli w mej głowie, co jeszcze można zaplanować, co sprawdzić? Na pewno na stronie msv.gov.pl wchodzimy w zakładkę "Polak za granicą" i sprawdzamy jakie mamy prawa i obowiązki na terenie interesującego nas kraju. Potrzebujemy informacji gdzie zgłosić się w razie zdarzenia losowego (np. kradzież), wypadku czy innej niemiłej sytuacji. Pamiętajmy też o zgłoszeniu wniosku o wydanie EKUZ czyli Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego przy okazji dowiadując się, na co możemy liczyć za granicą korzystając z pomocy medycznej.

Opłaty za przejazd - koniecznie przeczytajmy tabele opłat za przejazd, może się okazać, że nie warto nadrabiać trasy tylko dlatego, że jest bezpłatna. Do takiego wniosku doszliśmy przejeżdżając np. przez Słowenię. Widoki są ładne ale trasa dość męcząca i drugi raz na pewno wybierzemy płatną autostradę. Może też okazać się, że w niektórych krajach warto wybrać trasę bezpłatną gdyż biegnie równolegle do płatnej lub jest tej samej długości a jakość jest równie dobra. Niektóre trasy są widokowe ale o tym musimy już poczytać na konkretnych stronach. Winiet nie warto kupować przez internet ponieważ ceny są o wiele wyższe a po przekroczeniu granicy państwa bez problemu znajdziemy kiosk z winietami. Jeżeli wybieracie się samochodem wyposażonym LPG proponuję zapoznać się z mapką stacji benzynowych na trasie, które LPG serwują gdyż za granicą nie jest tak kolorowo jak w Polsce jeśli chodzi o tankowanie gazu. W niektórych krajach będziemy potrzebowali inną przejściówkę, warto też wiedzieć czy na danej stacji można płacić gotówką czy kartą. W Polsce jest wielu miłośników miejsca, do którego się wybieracie. Warto się wysilić i poszukać odpowiedniej strony internetowej, można się na takowej zarejestrować i na forum poruszyć interesujące nas zagadnienia. Istnieje szansa, że poznamy kogoś ciekawego z niedalekiej okolicy, kto również wybiera się w pobliże naszej miejscówki. W kupie raźniej!

Na dzisiaj wystarczy...czuwajcie i oczekujcie kolejnego wpisu, wiosna już z nami więc i chęci planowania i organizowania większe :)

Wpisów będzie na pewno więcej :)

Przygotowanie...



     W ten piękny wiosenny dzień nareszcie mam chwilkę czasu, by usiąść
przed monitorem i wyklikać kilka słów. Zmywarka wzywa znienawidzonym dźwiękiem...niech jeszcze troszkę poczeka.

Nie pakuję się jeszcze - oczywiście - wszystko się może zdarzyć, nic nie jest pewne na 100% ale nie ukrywam, że zastanawiam się już nad czym czego będę potrzebowała na wakacjach, co już mam a na co jeszcze trzeba będzie wydać złotówki.

Wybieram się na wakacje w czerwcu więc nie spodziewam się nie wiadomo jakiego upału, Planuję zwiedzić kilka miejsc ale tym razem będę to wczasy stacjonarne, nocleg w jednym miejscu. Podzieliłam sobie więc bagaż na kilka kategorii, wg których będę się pakować. W zeszłym roku zabrałam zdecydowanie zbyt wiele ubrań i za dużo kosmetyków, części nawet nie otwarłam.

Kosmetyki:

- krem do opalania
- krem po opalaniu
- krem na oparzenia
- kosmetyki codziennego użytku (szampon, odżywka, płyn do kąpieli, pasta do zębów, balsam)
- kosmetyki kolorowe (korektor, tusz do rzęs-koniec!)
- spray na komary, krem na ukąszenia i urządzenie do kontaktu odstraszające owady
- octenisept lub inny środek na rany, plasterki (dla dziecka)

 Poprzednio zabrałam podkład, cienie do oczu i inne cuda, nie użyłam ich ani razu, opalenizna zrobiła swoje, pamiętajcie jednak, że jeśli zabieracie ze sobą kosmetyki kolorowe typu podkład, puder, dobierzcie ciemniejszy kolor, przecież się opalicie :D Moja kosmetyczka skurczy się tym razem o połowę. Czy sprawdziliście zaopatrzenie miejsca, które zabukowaliście? Może nie musicie brać suszarki? U mnie też tym razem odpada.

Ciuchy, ciuszki, gadżety:

W tym temacie można by wiele opowiadać, radzić, ja z doświadczenia wiem, że połowy ciuchów nie wykorzystam. Plażę mam 10m. od domu więc niewiele ubrań zużyję w drodze na nią. Zwykły ręcznik, pareo czy sukienka wystarczą. Na każde zwiedzanie liczę jeden komplet ubrań, dokładam jeden zapasowy bardziej okrywający. Bluza? Ciepłe spodnie? Jeansy? - odpada, nie tym razem. Nawet gdy pogoda nie dopisywała, temperatura była na tyle wysoka, że taka odzież się nie przydała. Ręczniki -  jeżeli są w wyposażeniu hotelu, zabieramy tylko kąpielowe. Obuwie oczywiście mega wygodne - otwarte i zamknięte oraz klapki. Zawsze zabieram ze sobą koc ale jest on mały ok.1,8mx1,6m i zwijany w tzw. torbę, bardzo lekki i nie zajmuje dużo miejsca. Można zakupić na allegro lub w Decathlonie do pięciu dyszek. Płetwy oraz rurka no snorkelingu przede wszystkim ale upewnijcie się, że będzie co podziwiać pod taflą wody. W miejscach bardzo zaludnionych rzadko można zobaczyć coś ciekawego przy dnie, głównie przez zbyt duży ruch i zamulenie. Wybierając się z dziećmi często decydujemy się właśnie na takie miejsca ze względu na łatwe zejście do morza, brak jeżowców i idącą daleko w morze płyciznę.  W zeszłym roku przekonałam się, że moja córka woli oglądać rybki pływające pod jej stopami i mimo, iż miała do wyboru również plażę z płycizną, wolała spędzać czas na głębszej wodzie, w dmuchanym kółku. Wymaga to oczywiście stałego naszego dozoru ale i tak uważam to za większą frajdę a dodatkowo jesteśmy zmuszeni do ruchu :)

Nie mogę przestać zachwycać się pogodą więc wychodzę na spacer się dotlenić...zaraz wracam :D








piątek, 27 marca 2015

Czego chcemy uniknąć...


Przede wszystkim awarii środku transportu, w moim przypadku samochodu. Mimo, że przegląd pod koniec marca, pod koniec maja wybieram się do zaprzyjaźnionego mechanika by sprawdził kondycję wehikułu przed wyjazdem. Assistance z noclegiem na terenie Europy - OBOWIĄZKOWO! Jeżeli podróżowalibyśmy bez dzieciaka sytuacja wyglądałaby troszkę inaczej...a i strasza młodzież rządzi się swoimi prawami i ma już większe wymagania niż 10 lat temu :D

Apteczka przygotowana? działamy:

- przeciwgorączkowo
- przeciwbólowo
- przeciwkaszlowo i przeciwkatarowo

to takie podstawy.

Dotatkowo zabieramy jakiś Octenisept (na urazy, rany otwarte), plasterki, węgiel aktywny, Smectę. Te ostatnie ze względu na córę oczywiście.

Jeżeli wybieracie się na Chorwację, tak jak ja - zapraszam na stronę Cro.pl, ceny autostrad, opinie o miejscówkach, plażach, restauracjach, wszystko to, czego szukacie tuż przed wyjazdem :D

Tuż po niedzieli moje przygotowania do wyjazdu czyli:

- co spakuję
- co miałam ze sobą w zeszłym roku ale się nie przydało
- co się nosi w HR
- co zwiedzamy

<3