wtorek, 30 grudnia 2014

Wiosenny weekend.



Nadeszła zima. Większość moich znajomych spędza wolny czas na nartach, ja za tą aktywnością nie przepadam, wolę wygrzewać się w basenach termalnych. Lubię zimowe spacery i szaleństwo na sankach, tak spędzam ten mroźny czas. Niebawem nadejdzie wiosna i właśnie w tym czasie, po pierwszych roztopach i mrozach, zachęcam do wyjazdu na weekend :) Ofert jest mnóstwo, możemy skorzystać z ciekawych promocji i ostatecznie możemy wyjechać za przysłowiowe grosze. Z dziewczynami wybrałyśmy się na jesień i wypad okazał się w stu procentach udany. Na początku, jeszcze kilka tygodni przed wyjazdem, zastanawiałyśmy się jak chcemy spędzić ten weekend, co nas interesuje i co chciałybyśmy zwiedzić. W Krakowie zobaczyłyśmy kilka ciekawych i wzbogacających kulturowo miejsc i w związku z tym Wrocław miał być miejscem relaksu.
Wybrałyśmy nocleg w samym Rynku ponieważ prawie wszystkie Kluby są usytuowane właśnie tam, zdecydowałyśmy dopłacić po 15zł na osobę by nie tracić czasu na dojazdy, za które de facto również trzeba płacić więc warto sobie przemyśleć czy nie lepiej zapłacić troszkę więcej ale oszczędzić sobie stresu związanego np. z parkowaniem, co w takim dużym mieście niewątpliwie miałoby miejsce.


Ten widok kosztował nas 57,5 PLN/osobodoba, sami oceńcie czy było warto.

Przyjechałyśmy w piątek o 19, trasa 200 km zajęła nam dokładnie 2 h. W pierwszy wieczór zdecydowałyśmy posilić się na mieście i ruszyć na zwiedzanie popularnego Pasażu Niepolda. Szczerze powiedziawszy miejsce jest przereklamowane, przepełnione i bardzo niewielkie. Kilka klubów niewielkich rozmiarów z podobną muzyką, zupełnie nie w naszym stylu. Dla zainteresowanych w  jednym z lokali znajdziecie muzykę typu disco polo :)  W samym Rynku natomiast znajduje się niepozorny klub pod nazwą "Domówka" i to tutaj trafiłyśmy w sobotni wieczór. Dj rewelacyjny, muzyka starsza i nowsza perfekcyjnie zmiksowana, stylizacja klubu nawiązuje do nazwy, jest klimatycznie i wesoło, ludzi jest dużo, czasami ciężko się dopchać do baru. Ten klub mogę polecić a resztę musicie ocenić sami :)

Tym razem zdecydowałyśmy się na zakupy przed wyjazdem co zaoszczędziło nasz czas i pieniądze.
Pamiętajcie o prowiancie, na mieście jedzcie tylko obiady a na wyjazdy będziecie mogli sobie pozwalać częściej, okażą się naprawdę niskobudżetowe :)


W sobotnie południe udałyśmy się do bardzo ciekawego miejsca...
Miałyśmy okazję samodzielnie wykonać kilka łakoci i zobaczyć proces produkcyjny ręcznie robionych słodyczy. Sam udział w pokazie jest bezpłatny jedynie w momencie gdy zdecydujemy się na udział w procesie wytwarzania lizaków - płacimy ale kwota jest niewielka a lizaki zabieramy ze sobą. Słodkie Czary Mary, bo o tym lokalu mowa, polecam zwiedzić, miejsce znajduje się w Rynku.
























Bardzo ciekawe doświadczenie :) Polecam.
Po południu, tramwajem udałyśmy się zobaczyć słynną Wrocławską Pergolę oraz Fontannę Multimedialną. Park wokół Hali stulecia jest bardzo ładny a wokół fontanny mnóstwo miejsca chociażby na piknik przy pięknym widowisku.

Warto wspomnieć, że w samej hali również znajduje się restauracja ale ceny są dość wysokie. Jeśli zdecydujecie się na wypad wiosną lub jesienią radzę zabrać na pokaz termos z gorącą herbatą oraz koc. My nie wiedziałyśmy, że spędzimy przy fontannie kilka godzin i właśnie koca i ciepłego napoju nam zabrakło. Godziny pokazów możecie zawsze przed wyjazdem sprawdzić, każdy pokaz ma również inną tematykę, jest w czym wybierać. My zostałyśmy na dwóch pokazach i szczerzę mogę napisać, że warto było. Za wstęp nie płacimy a dojechać możemy tramwajem (15min z Rynku).

Poniżej mała namiastka, nocą efekt jest piorunujący.








Na sobotnią obiadokolację naczekałyśmy się troszkę, wybór lokali i ich różnorodność opóźniła posiłek :) Zdecydowałyśmy się spróbować czegoś nowego i wybrałyśmy restaurację Gruzińskie Chaczapuri. Ceny są przystępne a jedzenie bardzo smaczne, sam lokal również jest bardzo przyjemny i kameralny. Nie muszę chyba wspominać, że knajpka znajduje się w Rynku :) Jest to jedyna restauracja we Wrocławiu serwująca gruzińskie przysmaki.

W piątkowy wieczór wybrałyśmy Pizzę Hut czyli szybko, tanio i niezdrowo. Plotki przy Coli oraz fastfoodzie od czasu do czasu nie zaszkodziły jeszcze nikomu :)




Jak widzicie nie zwiedziłyśmy zbyt wielu miejsc, Rynek i okolice, Hala Stulecia, Słodkie Czary Mary i Fontanna Multimedialna to słaby wynik, spędziłyśmy jednak wspaniały czas, miejscówka trafiona, doborowe towarzystwo, smaczna knajpka, czasami niewiele trzeba by weekend zaliczyć do naprawdę udanych,

Szukasz ciekawego noclegu we Wrocku? Napisz.

Koszt dojazdu :    20zł/os.
Nocleg:                 125zł/os.

Całkowity koszt wyjazdu w moim przypadku to 250 PLN. W cenę wliczone są zakupy oraz wyżywienie. Można? Jasne, że można! I tego się trzymajmy.










czwartek, 28 sierpnia 2014

Plitvicka Jezera

     

        Niedaleko granicy z Bośnią i Hercegowiną, 140km od Zagrzebia zwiedzić możemy najpiękniejszą atrakcję Chorwacji, znajdujący się na liście Światowego Dziedzictwa Unesco Park Narodowy Jezior Plitwickich. Najpiękniejsze dzieło natury jakie w życiu widziałam. To tutaj w Wielkanoc 1991 roku w starciu Serbskich separatystów i Chorwatów zginął pierwszy człowiek.
Przed wyprawą nad jeziora warto wybrać optymalną dla siebie trasę, zdecydować ile godzin chcemy spędzić na miejscu, wziąć pod uwagę swoje możliwości i możliwości współzwiedzaczy. My, podróżując z trzyletnią córką zdecydowaliśmy się - troszkę ryzykownie - na bardzo długą bo 7-mio godzinną drogę. Uwaga! trasa mieści się na terenie górzystym! Opiszę naszą wyprawę:




Podjechaliśmy pod wejście nr 2, można zaparkować auto w cieniu jeśli przyjedziemy wystarczająco wcześnie, co w tak ciepłym kraju nie jest bez znaczenia. Kupujemy bilety i spacerkiem udajemy się wg znaków do wejścia. Schodzimy w dół ok. 1km asfaltową serpentynką i kierujemy się do wejścia P1, gdzie wskakujemy na statek płynący ok minuty do stacji P2. Tam czekamy na drugi statek, który w ok.15 minut przeprawi nas na drugi brzeg pięknego jeziora do przystanku P3. I tutaj pierwszy przystanek, kawiarnia, restauracja, toaleta, ławeczki na świeżym powietrzu :) Woda krystalicznie czysta...pełen relaks.

Widok ze statku:





Z punktu P3 ruszyliśmy pieszo pod lekką górkę w kierunku Wielkiego Wodospadu, mijając kilka punktów widokowych i spotykając kilku mieszkańców okolicy :) Myszek można tutaj spotkać dziesiątki, niektóre są tak oswojone, że podchodzą do ławeczek i szukają rzucanych przez turystów okruszków...



  



Kilka gatunków jaszczurek, kilkadziesiąt gatunków ptaków, ssaki, gady, ryby a nawet gryzonie :)
Niesamowite owady i motyle, przepiękne widoki, to wszystko na tym małym obszarze w niepozornym miejscu.                       






Przy Wielkim Wodospadzie, gdy już nacieszycie oko, schodzimy w dół stromymi i UWAGA bardzo śliskimi schodami. Między innymi dlatego wybraliśmy tę trasę...żeby w jej większości schodzić a nie wspinać się w upale. 


Na dole czeka nas kolejna przyjemność :) 
Velky Slap na wyciągnięcie ręki!

  
    i kojąco - chłodząca mżawka...

        Ruszamy dalej, drewnianymi kładkami częściowo zanurzonych w małych kaskadach. 

Dla mniej aktywnych - do St 1 i stamtąd busem do St2
Dla aktywnych           - do St 2 wzdłuż jeziora

Z punktu St 1, skąd zaczynaliśmy trasę, przemieszczamy się dziwnym pojazdem do St 4, gdzie odpoczywamy, korzystamy z restauracji, kawiarni, toalety i stoliczka na dworze. przed nami druga część spaceru. 

    
 Możemy w tym miejscu obejść duże jezioro lub udać się od razu w kierunku punktu P2 zgodnie z drogowskazem. Maszerujemy drewnianymi kładkami, między małymi jeziorami, mijając kilkadziesiąt wodospadów większych i mniejszych. Kładki są wąskie także najlepiej wybrać się wcześnie rano, by uniknąć tłumów. 
Po drodze w cieniu znajdziemy ławeczki, na których można chwilę odpocząć, nabrać sił. Spacerujemy głównie w dół. 




Warto zabrać ze sobą plecak, przydadzą się:
  • nawilżane chusteczki
  • woda mineralna
  • przekąski
  • plastry (na odciski w razie czego)
  • narzutka przeciwdeszczowa

Dochodzimy do przystanku P2 skąd krótką przeprawą żegnamy się z pięknymi widokami. Jeśli mamy siły i chęci możemy wypożyczyć w tym miejscu kajak/łódkę i popływać po jeziorze. Ostatnie podejście do punktu St 2 i spacerek do wyjścia nr 2. Zdecydowaliśmy zwiedzić Park Jezior Plitwickich wyjeżdżając z Chorwacji, na wczasy jechaliśmy wybrzeżem a wracając chcieliśmy zobaczyć "wnętrze" kraju, wybraliśmy więc drogę nr 1, zjazd n a wysokości Splitu. Droga bezpłatna i jakościowo rewelacyjna. Możemy dzięki niej zobaczyć jak mieszkają ludzie z dala od morza, gdzieniegdzie na budynkach ślady po ostrzałach przypominają o nie tak odległym konflikcie. Miniemy też niesamowite jezioro. 


            

Zdecydowaliśmy się na nocleg w miejscowości Plitvicka Jezera i oto moja propozycja - 1,5 km od wejścia nr 2


Niedrogo, każdy pokój z prywatną łazienką, blisko jezior. Nie jest to może nowoczesne "wypasione" ale na jedną, dwie noce jak najbardziej polecam, szczególnie, że okolica jest ładna i spokojna a od sklepu dzieli nas zaledwie 300m.     

Podsumowując z dumą oznajmiam, że moja córka przeszła całą trasę o własnych nogach, nie wyrażając przy tym najmniejszego niezadowolenia. Mam nadzieję, że Wasze pociechy po kilku krótszych wyprawach będą pokonywać takie dystanse bez większego problemu :) A może już pokonują? 

:)











wtorek, 26 sierpnia 2014

W międzyczasie...zupa z pieczonych pomidorów :)


      W ten deszczowy dzień zapraszam do przygotowania przepysznej zupy pomidorowej :)
Mamy koniec sierpnia, pomidory są słodkie i soczyste a ich ceny niskie, warto więc skorzystać z okazji i cieszyć się daniami z ich udziałem, jednym z nich jest właśnie zupa z pieczonych pomidorów, będziecie potrzebować:

  • świeże pomidory (malinowe, lima, kiściowe - 1,5 kg)
  • sól (najlepiej gruboziarnista, morska)
  • główka polskiego czosnku
  • kilka gałązek bazylii (można zastąpić suszoną)
  • kilka gałązek majeranku (można zastąpić suszoną)
  • szklanka bulionu
  • 7 łyżek oliwy z oliwek
  • śmietanka 30%
      Dodatki:


  • ser feta (pokrojony w kostkę)
  • ryż (najlepiej basmati)
  • grzanki

Pomidory nacinamy, parzymy i obieramy ze skórki, kroimy na ćwiartki, usuwamy gniazda nasienne i układamy w naczyniu żaroodpornym. polewamy oliwą, posypujemy solą, na górę wrzucamy nieobrane ząbki czosnku oraz gałązki ziół. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 220 stopni przez ok. 25minut.






      Upieczone pomidory przekładamy do miksera lub garnka jeśli mamy blender, wyciskamy czosnek z łupinek, dorzucamy upieczone listki bazylii, dolewamy szklankę bulionu i śmietankę 30%. Możemy doprawić odrobiną pieprzu. Miksujemy lub blendujemy, na talerzu dodajemy fetę pokrojoną w kostkę lub grzanki, ja oprócz fety dodaję ugotowany ryż basmati :) Pamiętajcie też, że ilość bulionu zależy od Waszych upodobań i od rodzaju pomidorów, to samo dotyczy śmietanki :) SMACZNEGO!













poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Omis - Chorwacja


      Omis - to niewielkie miasteczko leży u ujścia rzeki Cetiny do Adriatyku i jest jednym z najładniejszych
miejsc jakie widziałam. Piękny kanion u podnóża masywu Mosor, z którego wypływa rzeka, dodaje uroku panoramie Omisu. Miejscowość jest bardzo zatłoczona, wąskie uliczki i w zasadzie jedna główna ulica nie sprzyjają tłumom. Dlatego kolejny raz proponuję wybrać się poza sezonem :) Uwielbiam to miejsce, jest bardzo klimatyczne, mieszkaliśmy zaledwie 2km od centrum, mogliśmy więc prawie codziennie korzystać z atrakcji miasta, w sezonie jest tam czynne małe wesołe miasteczko przeznaczone dla dzieci, mnóstwo restauracji kusi smakołykami a targ owocowe warzywny jest czynny do godziny 24. Codziennie rano możemy też zaopatrywać się na targu rybnym:

My wybraliśmy się dosyć późno, nie mieliśmy szans kupić świeżych krewetek...ale o 8 rano dostępne jest dosłownie wszystko. Pyszne rybki i owoce morza. Tuż przed targiem mnóstwo straganów z pamiątkami, tak samo zresztą wzdłuż głównej ulicy.

      Podróżujecie samochodem? Proponuję wybrać się w górę rzeki i przystanąć na jej brzegu na mały piknik. Nie spotkaliśmy żadnych turystów a widoki są przepiękne. Jadąc w górę rzeki, po kilku kilometrach, napotkamy drogowskaz prowadzący do nietypowej karczmy...
Konoba Kremenko- bo o niej mowa- to wyjątkowa restauracja wykuta w skale, oferująca klimat rodem z Flinstone`s-ów i przepyszne jedzenie, a droga do karczmy jest fascynująca :) Polecam wszystkim odwiedzającym :)








Uwielbiam to miasto, wieczorami tętni życiem, serwuje jedne z najlepszych lodów, restauracje prześcigają się w ofertach, proponują owoce morza prosto z lodówki stojącej na dworze, przy plaży znajduje się plac zabaw dla dzieci a w morzu wydzielono boisko do gry w piłkę ręczną. Spora liczba knajp i główna atrakcja - twierdza Fortica, z której wieży możemy podziwiać panoramę Omisu, ujście rzeki Cetiny, pobliską wyspę Hvar oraz Brać. Podejście jest dość strome, prowadzi przez centrum  starego miasta, między kamieniczkami, wąskimi schodami ale zapewnia piękne widoki i jest zdecydowanie warte tej 10-cio minutowej wspinaczki :) W trakcie spaceru możemy zobaczyć jak żyją tutejsi mieszkańcy, ich uprawy na bardzo małych powierzchniach i ciekawe sposoby na wygospodarowanie kilkudziesięciu centymetrów właśnie pod uprawy.



        Jeżeli chcecie mieszkać blisko tej uroczej mieściny proponuję poszukać noclegów na południe od rzeki. Na północy bowiem większość "noclegowni" usytuowana jest po drugiej stronie Jadranki a jest to bardzo ruchliwa droga i przy dłuższym pobycie hałas oraz codziennie przekraczanie jej jest uciążliwe.Na południu domki wybudowano od wybrzeża, mamy więc piękny widok na morze i ciszę :) Polecam miejscowości : Pisak, Mimice, Celina.




wtorek, 12 sierpnia 2014

W międzyczasie...


        Grzybobranie czas rozpocząć :)
Jesteście fanami darów lasu? A może warto spróbować czegoś nowego? Dzisiaj podam Wam mój przepis na pyszne danie z boczniaków. Możecie je dostać w prawie każdym markecie a przygotowanie ich jest banalnie proste :)                                                        

Będziecie potrzebować:

- tackę boczniaków (250g)
- śmietana 30%       (250g)
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- natka pietruszki
- sól, pieprz
- dodatek (ryż, ziemniaki, makaron)

Na łyżce masła klarujemy posoloną, posiekaną w pióra cebulę, ja przysmażam ją na lekko brązowo. Dorzucamy pokrojone w plasterki ząbki czosnku oraz pokrojone w cienkie paseczki boczniaki.


 Podsmażamy ok 5min a następnie zalewamy śmietanką. Na małym ogniu zagotowujemy i co jakiś czas mieszając czekamy aż śmietanka się zredukuje i powstanie gęsty sos. Posypujemy  natką pietruszki - gotowe! Prawda, że proste? Tak przygotowane boczniaki podaję z ryżem basmati lub innym sypkim gatunkiem ponieważ grzybki są dość lepkie. Smacznego :)


środa, 6 sierpnia 2014

Wczasy 2015

Kilka wskazówek jak wyjechać na wymarzone wczasy bez tłumu i hałasu :)

Po pierwsze wybierz swój cel, możesz najpierw poczytać o pięknych miejscach i wg własnego rankingu wybrać, ja jednak rozpoczynam szukanie zupełnie inaczej. Na stronach internetowych pobliskich lotnisk sprawdzam do jakich krajów latają samoloty i z jaką intensywnością. Wybieram najciekawsze (wg mnie) miejsce i szukam w internecie które miejscowości w danym kraju są ciekawe. Robię sobie listę tych miast z rubryką ile kilometrów od lotniska w danym kraju dzieli tę miejscowość i co ciekawego jest w okolicy. Sprawdzam ceny wypożyczenia samochodów na miejscu, czytam opinie o danej wypożyczalni i wysyłam zapytanie czy jest możliwość podstawiania samochodu w dane miejsce ( w tym przypadku na lotnisko). Wybieram termin wakacji wg rozkładu lotów do upatrzonego kraju. Szukam noclegu, sprawdzając czy:

- odległość do plaży
- odległość do najbliższego sklepu
- czy ośrodek znajduje się od strony morza czy po drugiej stronie głównej drogi (czasami główne drogi            biegną prawie wzdłuż plaży a tego chcemy uniknąć)
- nocleg dla dziecka jest w cenie
- obiekt jest klimatyzowany
- obiekt dysponuje odpowiednim wyposażeniem
- dostępność ogródka, ew. basenu
- jest możliwość grillowania
- cena jest adekwatna do jakości
- okolica sprosta moim oczekiwaniom
- nie jest wymagana przedpłata oraz oplata rezerwacyjna
- obiekt dysponuje pralką, można wtedy zabrać minimalną ilość ubrań - szczególnie przydatne jeśli                  lecimy samolotem

Rezerwuję nocleg i śledzę ceny lotów, poluję na mega promocje - od wyszukiwania są różne strony:

- fly4free
- skyscanner
- tanieloty
- holidayguru

Wypożyczenie samochodu to zazwyczaj koszt ok. 35E za dobę, wyjeżdżając na dwa tygodnie wypożyczamy samochód na pierwsze 2,3 dni i po 6 dniach na kolejne 2 dni. Możemy wtedy dokładnie zwiedzić okolicę, koszty nie są wysokie a i w razie dużej odległości od sklepu możemy zrobić zakupy na cały pobyt.Większość obiektów oferuje transfer na i z lotniska, warto przy wyborze zwrócić na to uwagę, szczególnie jeśli nie zamierzamy wynająć samochodu. Nie zapomnijcie też uzgodnić z ośrodkiem ceny takiego transferu. Nikt nie lubi być niemile zaskoczonym.Mam nadzieję, że te wskazówki będą dla Was przydatne a już wkrótce kolejne podpowiedzi dotyczące wyjazdów :)


poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Mule w białym winie wg mnie :)

To, co lubię najbardziej czyli świeże owoce morza wg mojego przepisu :)

Mule (omułki, małże, muszle) najlepiej kupować świeże, jak zresztą każde owoce morza. My, będąc na wakacjach, zdecydowaliśmy się złowić je własnoręcznie i inspirowani przepisami z internetu przygotować je wg własnego pomysłu :)

Przepis niewiele różni się od tych znalezionych online, dobraliśmy składniki wg proporcji, które najbardziej nam odpowiadały, a więc do rzeczy - potrzebujecie:

- 1-1,5 kg mul
- 2 łyżki masła
- 2 cebule lub 6 szalotek
- 4 ząbki czosnku
- 2 duże pomidory
- 2 szkl. białego wina (ja używałam półwytrawnego)
- sól, pieprz do smaku

Zacznę od tego, że mule łatwo jest wyłowić w zatoczkach, wśród skał, w miejscu, gdzie mają się do czego przyczepić. Żyją w koloniach w związku z tym połów trwa krótko. Odrywamy taką kolonię i zabieramy do domu gdzie dokonamy selekcji :)

Zdrowe i świeże mule zamykają się po wyjęciu z wody, wszystkie, które po dłuższej chwili na powierzchni pozostają otwarte - wyrzucamy. Pamiętajcie, że przy oczyszczaniu pod kranem znowu mogą się troszkę otworzyć - to nic złego, na wszelki wypadek możemy postukać nimi w blat - jeśli po kilku minutach się nie zamkną - wyrzucamy. Usuwamy "nitki" za pomocą których omułki przyczepiają się do podłoża a z muszli zeskrobujemy ostrym nożykiem wszystkie nieczystości. Muszle muszą być czyściutkie. Mycie to w zasadzie czynność pożerająca najwięcej czasu w przygotowywaniu dania.



W garnku roztapiamy i rozgrzewamy 2 spore łyżki masła i klarujemy posiekaną w pióra lub kostkę (jak kto woli) cebulę, gdy się zeszkli  dodajemy posiekany w plastry czosnek. Gdy czosnek się upraży dodajemy pokrojone w kostkę pomidory, dosłownie po 3 minutach, gdy pomidory troszkę się podsmażą, dodajemy wino i czekamy aż odparuje (ok. 10 minut gotowania). Po tym czasie wrzucamy oczyszczone omułki i pod przykryciem gotujemy ok 5-6 min. od czasu do czasu potrząsając garnkiem. Ja soli nie dodaję ponieważ mule są wystarczająco słone, natomiast nie żałuję pieprzu i pietruszki.

Jeżeli podczas gotowania jakieś sztuki się w ogóle nie otwarły - wyrzucamy. Z naszego połowu tylko jeden osobnik został wyrzucony ze względu na zniszczoną muszlę, warto było więc wyruszyć samemu na łowy :)
Omułki wykładamy na talerz, polewamy sosem i posypujemy obficie posiekaną natką pietruszki. Najlepiej smakują ze świeżą bagietką :)

SMACZNEGO!

niedziela, 3 sierpnia 2014

Split

        Chyba najbardziej znane miasto w Chorwacji - Split, z Pałacem Dioklecjana, mnóstwem straganów i targiem rybnym z codziennie świeżymi owocami morza... Must See na mojej liście, oczywiście z cudowną promenadą wzdłuż starego miasta...

         Wokół starówki duże płatne parkingi ale już w czerwcu tylko kilka dostępnych miejsc. Nam udało się zaparkować 10min. spacerkiem od starego miasta tuż obok komisariatu policji, wzdłuż chodnika - oczywiście za darmo. Nasze dziecko nauczone jest spacerować więc nigdy też nie stresujemy się, że zaparkujemy "za daleko". Starówka wita nas piękną promenadą tuż obok portu, skąd odpływają promy  m.in. na Hvar lub do Ankony. Już na samym początku wita nas bardzo duży targ z lokalnymi przysmakami, owocami i warzywami oraz mnóstwem straganów z pamiątkami z Chorwacji. O przysmakach wartych spróbowania pisałam w poście opisującym wyprawę do Trogiru :). Koniecznie trzeba obejść cały Pałac Dioklecjana wraz z sukiennicami - skąd możemy zejść do podziemi Pałacu które służyły tłoczeniu oliwy oraz produkcji wina. Bardzo chcieliśmy zobaczyć Katedrę św. Dujama ale niestety zamknięto nam drzwi przed nosem z niewiadomego zresztą powodu, byliśmy zawiedzeni ale skierowaliśmy kroki na targ rybny gdzie można kupić w zasadzie wszystkie możliwe dary morza :) Ceny są niskie i jeżeli macie w swoim pensjonacie dostępną kuchnię, grilla, nie warto gościć się w restauracjach bo sami jesteście w stanie sobie przygotować pyszne, tanie, zdrowe dania śródziemnomorskie - risotto z owocami morza, różnego rodzaju ryby z grilla, kalmary z grilla, krewetki smażone w oleju (na grillu lub kuchence), krewetki z grilla, zupa rybna, mule gotowane w winie- i co najważniejsze, są to dania które przygotowujemy krótko.


Spacerując uliczkami Splitu możemy wypić pyszną kawę, świeżo wyciskany sok i zjeść rewelacyjne lody. Może cena lodów nie jest zachwycająca (ok. 7-9 HRK) ale warto zwrócić uwagę że jest to cena za gałkę wielkości naszych trzech. Ceny w restauracjach są dość wysokie ale to już norma w turystycznych miastach więc nie zdziwiło nas to ale też nie skorzystaliśmy :)
Tuż przy promenadzie organizowane są różne festiwale, zwłaszcza w wakacje jeśli wybieracie się na Chorwację w lipcu lub sierpniu warto zainteresować się tym tematem, może akurat będziecie mieli okazję znaleźć się na fajnej, plenerowej imprezie w Splicie :) Na spacerowanie po S. należy poświęcić 3h. Stare miasto nie jest bardzo duże a w jego zakamarkach, między zimnymi kamienicami znajdziemy kojący cień.

         Jeśli szukacie fajnej pamiątki z Chorwacji warto rozejrzeć się właśnie na tutejszym targu, jest tutaj największy wybór takich przedmiotów i ceny są takie same jak wszędzie. Na pewno warto przywieźć sobie pachnące torebki z lawendą, kosztują grosze a będą wspaniałym upominkiem dla bliskich. Fajnym ale troszkę droższym gadżetem będzie dzbanek na oliwę - najładniejsze właśnie w tutejszych sukiennicach. Na specjalnych straganach można też kupić ładne pamiątki z kamienia z wyspy Hvar, pięknym prezentem będzie moździerz z tego właśnie materiału. Poza tymi przedmiotami nie zauważyłam niczego godnego większej uwagi.

        Wiecie, że w większości tutejszych miast
możecie skorzystać z tzw. łodzi pół-podwodnej?
Przez okienka możecie podglądać podwodny świat.
Możecie też wybrać się na wyprawę piracką, połowy ryb wraz
z grillowaniem, na wyprawę połączoną z imprezą, wybór jest
bogaty :) Atrakcji nie brakuje. Pamiętajcie żeby wybierać zawsze niepewną pogodę na zwiedzanie. Lepiej zwiedzać w chłodzie niż w pełnym słońcu, jesteście w stanie wtedy więcej zobaczyć, nie zmęczycie się tak szybko a i lepiej będzie Wam się skupić na słuchaniu o danej atrakcji. Do Splitu wybierzcie się rano w przeciwnym razie ominie Was targ rybny. Do samego centrum dojazd jest bardzo łatwy bo już od granic Splitu prowadzą nas tabliczki informacyjne. Ostrzegam jedynie przed ogromnymi tłumami w sezonie, w połowie czerwca już było tłoczno, nie można jednak wyjechać z HR bez zwiedzenia Splitu, minusem tego miasta jest to, że mimo tak ogromnej liczby turystów Starówka jest dość zaniedbana.

        My pokochaliśmy Chorwację między innymi przez S. i myślę, że w przyszłym roku wpadniemy tam na kawkę :D albo świeżego kalmara ;)
T

poniedziałek, 28 lipca 2014

Chorwacja - Szybenik

        Przepiękne miasto na wzgórzu, przy ujściu rzeki Krka do Adriatyku...
Spacer proponuję rozpocząć od górnej części miasta, unikniemy tym samym ciągłej wspinaczki schodami. Startujemy na Put Groblja (parking znajduje się na samym początku tej ulicy,tuż przy straży pożarnej kosztuje grosze, nie warto szukać miejsca bezpłatnego - chyba, że wybieramy się w sezonie...wtedy nawet płatne parkingi są przepełnione i w takim przypadku proponuję kierować swój pojazd w stronę ulicy Stipe Ninica 46...

       Szybenik - bo o nim mowa - to najstarsze miasto założone przez Chorwatów nad Adriatykiem i kolejne portowe miasteczko, z którego możemy popłynąć na pobliskie wyspy. Samo miasteczko to dziesiątki schodów prowadzących wąskimi uliczkami klimatem przypominające Wenecję. Jeżeli zaczniecie zwiedzanie od miejsca, które wymieniłam w poprzednim akapicie, po kilkudziesięciu metrach znajdziecie się w bardzo dziwnym miejscu - to stary Cmentarz Św. Anny tuż przy twierdzy Św. Michała. Aby go zwiedzić trzeba oczywiście wejść po schodach.
Widok z najwyższego miejsca cmentarza jest przepiękny i chociażby dla niego warto tutaj wejść.
Po obu stronach schodów prowadzących na szczyt, w ścianach umieszczone są tablice upamiętniające.
Nowsze zastępują stare, to tutaj spoczywają najznamienitsi i najbogatsi obywatele Sibeniku. Gratka dla fanów nekropolii.


        Kilkadziesiąt metrów dalej, spacerując " z prądem", w jednym z zakamarków, w ruinach klasztoru znajduje się Ogród Śródziemnomorski (wstęp bezpłatny). Wewnątrz spotkamy wiele śródziemnomorskich ziół - typowe jak bazylia,oregano,melisa i mniej znane. Atrakcją jest drzewo figowe z ogromnymi jak pięść owocami. Możemy tutaj odpocząć na ławeczce pod jednym z takich drzew, skorzystać z wody i napić się kawy, przy samym wejściu znajduje się mała lodziarnio - kawiarnia.


        Kierując się w dół miasta spotkamy kolejną i największa atrakcję okolicy - Katedrę Św. Jakuba.
Ja nie przepadam za zabytkami sakralnymi, przed katedrą stały tłumy szkolnych wycieczek także zrezygnowaliśmy ze zwiedzania wnętrza. Ciekawostką jest, że owa katedra została zbudowana jedynie z kamienia, bez użycia jakichkolwiek innych materiałów budowlanych.  Naprzeciw katedry mamy natomiast kolejną namiastkę Wenecji, chyba nie muszę dodawać zdjęcia dla porównania :)



Uważam, że w Szybeniku powinno się zwiedzić każdą wąską uliczkę, miasto jest piękne i klimatyczne, nie ma tutaj zbyt wielu atrakcji ( jak w większości miast) ale przyjemnie jest pospacerować między starymi kamieniczkami. Cały czas schodzimy....


        Wracamy wybrzeżem, po drodze kilka knajpek, kawiarni, pubów... włączamy gpsa w telefonie i wpisujemy ul. Stipe Ninica, czeka nas jedno podejście po schodach i po 10 minutach znajdujemy się w miejscu, gdzie zostawiliśmy samochód. Spacer zaliczam do udanych :)














piątek, 25 lipca 2014

Chorwacja - Trogir


        Mała Wenecja, bo tak mogę nazwać Trogir po zwiedzeniu go, to piękne miasteczko portowe połączone z wyspą Ciovo podnoszonym mostem. Bardzo ciężko znaleźć tutaj miejsce do parkowania, nam udało się zostawić samochód w bocznej uliczce pod kamienicą przypadkowego Chorwata. Oczywiście pisząc, że trudno znaleźć miejsce do parkowania zawsze mam na myśli miejsca bezpłatne :)
Starówka tego miasta jest cudowna, klimatyczne kamienice, wąskie przejścia, mały ryneczek na któym zjemy wspaniałe lody i wypijemy pyszną kawę.



















Możemy również zjeść coś smacznego w tutejszych restauracjach, większość z nich usytuowana jest właśnie w wąskich uliczkach, zakamarkach, przysłoniętych od słońca materiałami a ustawione między stolikami wentylatory rozdmuchują mroźne powietrze, klimat jest niesamowity ale za ucztę w takim miejscu musimy zapłacić ok. 30% - 50% więcej niż w przydrożnych restauracjach a i nie zawsze mamy gwarancję lepszego jedzenia.


W większości lepszych knajp w lodówkach, takich jak ta widoczna na zdjęciu, przechowywane są świeże owoce morza, na życzenie klienta przygotowywane są właśnie te z chłodziarki, mamy wtedy pewność, że nie są mrożone ani stare.

        To, co urzekło mnie najbardziej w portowych miejscowościach to promenady, piękne, obrośnięte palmami oraz inną śródziemnomorską roślinnością place, gdzie spokojnie na jednej z ławeczek możemy przycupnąć w cieniu i rozkoszować się pięknym widokiem.



W tle Twierdza Kamerlengo...
W Trogirze od strony lądu znajduje się świetny targ obfity w różnego rodzaju owoce, warzywa oraz specjały chorwackie. Do rarytasów zaliczam paski syr (ale jest bardzo drogi), ser mieszany (mleko kozie,owcze,krowie - jest jeszcze lepszy i tani - ok 50HRK/kg), kulen - kiełbaska sucha, dobrze doprawiona oraz kiełbasa z sarny - rewelacja. Jeśli chodzi o owoce warzywa to ceny zbliżone do naszych ale na targu trzeba szczególnie uważać z tym ich ważeniem, bo można nieźle dopłacić. Oliwa z oliwek jest przepyszna ale w sklepie takiej dobrej nie kupimy a na targu też trzeba uważać, może być tak jak z żurawiną ze słoika spod Gubałówki, kupiona - przełożona lub tylko zerwana etykieta. Ja kupiłam oliwę od gospodyni u któej mieszkaliśmy, miała swój gaj oliwny a co za tym idzie - własny wyrób. Rakija jest przereklamowana, smakuje jak zwykły owocowy bimber - szału nie ma ale zdecydowaliśmy się rónież kupić odrobinę od gospodyni - także wyrób własny. Koniecznie spróbujcie Ajvaru - pasty z bakłażana i papryki, smakuje z mięsem z grilla, na kanapce, w sosie do makaronu, praktycznie ze wszystkim. Jest to tani przysmak któy możemy kupić praktycznie w każdym sklepie (ok 10HRK za 200-400gr w zależności od firmy).


Zakońćzyliśmy wizytę w T. właśnie zakupami na targu. Uwaga z serami w upale, jeśli macie daleko do samochodu możecie nie donieść towaru w pierwotnej konsystencji...
Na zwiedzanie tej nadmorskiej miejscowości potrzebujemu 3h (czas z zakupami i odpoczynkiem na lody).

Już jutro kolejna mieścina, jeśli macie pytania - piszcie!

czwartek, 24 lipca 2014

Chorwacja


        Wakacje 2014 zaliczam do jednych z najbardziej udanych w życiu.
Tak bardzo nam się podobało, że zdecydowaliśmy powtórzyć wyprawę w większym gronie w przyszłym roku. Wybierzemy się tak samo jak tym razem - samochodem.

Wyruszyliśmy 9 czerwca po 21:00, długo zastanawialiśmy się nad trasą i wybraliśmy:
Czechy - droga płatna; winieta miesięczna 440CZK
Austria - droga płatna; winieta 10-cio dniowa 8,50E
Słowenia - droga bezpłatna
Chorwacja - kierunek Rijeka (trasa wzdłuż wybrzeża drogą nr 8 - tzw. Jadranką)
                   
Napewno nie byliśmy zadowoleni z trasy bezpłatnej przez Słowenię, drugi raz nie zdecydujemy się na tę opcję, droga jest kręta, górzysta, wiodąca przez pola, pastwiska i wzgórza, prędkość max 70km/h - raczej ciężko takową osiągnąć nawet o 4 rano, gdy drogi są puste.

        Jeżeli pierwszy raz wybieracie się na Chorwację samochodem warto dla niesamowitych widoków na wysokości Rijeki zjechać właśnie na wybrzeże.




        Pierwsza miejscowość, do której się udaliśmy leży tuż obok Rogoźnicy i stała się naszym miejscem na ziemii. Razanj, bo o niej mowa, to typowa nadmorska wioska z jednym sklepem i jedną restauracją, wypełniona po brzegi domkami, apartamentami i mieszkaniami do wynajęcia. Plaże w Razanj to w większości bloki betonowe ale znajdziemy tutaj też mini plażę żwirkową oraz dosyć dużą, biorąc pod uwagę wielkość miejscowości, plażę drobnożwirkową. Do samej wioski z drogi nr 8 prowadzi jednopasmówka przez wzgórza oliwne, trasa ok. 4 km. Pierwsze wrażenie - średnio....ale już pod wieczór doceniliśmy ciszę jaka panuje w okolicy ze względu na odległość od głównej drogi. Na Chorwacji większość noclegów położona jest wzdłuż Jadranki więc warto zwróćić uwagę, żeby ośrodek był położony od strony morza, najlepiej z oknami zwróconymi w stronę wody wtedy unikniemy odgłosów przejeżdżających samochodów, w sezonie jest szczególnie głośno.

widok z balkonu

widok z balkonu

widok na bloki betonowe

jedno z zejść do morza

        Razanj leży w małej zatoczce dokładnie naprzeciw Rogoznicy, w której możemy smacznie zjeść i zwiedzić kilka nadmorskich uliczek. Ale nie spodziewajcie się rewelacji, Rogoznica to typowe portowe miasteczko. Jeżeli szukacie prawdziwego odpoczynku, nie planujecie imprezować i niekoniecznie potrzebny Wam miejski gwar to jest to miejsce dla Was. Doceniliśmy również betonowe tarasy, na których rozkładaliśmy sprzęt do plażowania oraz pływania, praktycznie zero piasku w czymkolwiek, dodatkowo drabinki do wody stały się atrakcją dla naszego dziecka i ku naszemu zdziwieniu nasza córka wolała odpoczywać właśnie na blokach niż na żwirowej plaży.

        Nie bez powodu na miesiąc wakacji wybieramy czerwiec, nie dokucza wtedy skwar w którym nie da się spacerować co za tym idzie zwiedzać okolicznych atrakcji, wyklucza to też całodzienne plażowanie. Brak tłumów jest ogromnym atutem, ceny są niższe (zarówno noclegów jak i produktów spożywczych), na każdej plaży bez problemu znajdziemy miejsce na relaks, morze nie jest zmącone - możemy tym samym zachwycać się krystalicznie czystą wodą.

        R. to również świetna baza wypadowa, w razie pogorszenia się pogody zawsze możemy wyskoczyć do pobliskich miejscowości turystycznych i zwiedzić miejscowe atrakcje. Jeżeli macie nocleg tuż przy morzu ( a właśnie za takim warto się rozglądać) to siedząc na balkonie, pijąc lokalne wino i jedząc owoce morza, widok wynagrodzi Wam brak słońca. W tutejszej restauracji spróbowaliśmy grillowanych kalmarów oraz zupy rybnej. W Chorwacji zupa rybna to rybny bulion podawany z ryżem oraz kawałkami białej ryby a grillowane kalmary najlepsze są z żywego ognia, przygotowywane w całości. Bardzo łatwo jest je obrać także naprawdę warto spróbować. Wystarczy odciąć małą obręcz łączącą odnóża z tułowiem, wyjąć przezroczystą strunę oraz coś co wygląda jak średniościęte białko rybie ze środka i możemy smakować kalmara :) Prawidłowo przygotowany jest jędrny ale nie gumiasty, powinien być podany z oliwą oraz pietruszką (mnie najlepiej smakuje z odrobiną czosnku). Natomiast jeśli chodzi o zupę to szału nie ma, ale wszędzie podają taką samą. 

koszt takiego dania to ok. 90HRK


         Z wybrzeża tuż przy sklepie codziennie odpływa taksówka do Rogoźnicy także nie warto fatygować samochodu bo koszt 10-minutowej przeprawy to 8zł. W tej właśnie miejscowości pierwszy raz spróbowałam Cevapcici czyli mielonych ruloników z baranicy grillowanych na żywym ogniu. Jest to smaczne lecz dość tłuste danie, warto jednak spróbować ponieważ jest to chorwacki przysmak.
Mąż oczywiście testował zupę rybną, koszt takiej zupy to ok. 15-20HRK

         Z Razanj bardzo blisko jest m.in. do:

- Rogoźnicy    (11km)
- Szybeniku    (55km)
- Trogiru         (27km)
- Splitu           (54km)
- Narodowego Parku KRKA (52km)


NIEBAWEM OCZEKUJCIE NOWEGO POSTU DOTYCZĄCEGO WYPRAWY NA CHORWACJĘ :)





wtorek, 15 kwietnia 2014

Kraków

      Miasto bogate historycznie i kulturowo, idealne miejsce na wypad weekendowy ze znajomymi lub rodzinką. Jest co zwiedzać, jest gdzie zjeść, jest gdzie się pobawić. Ja przyjeżdżam do Krakowa co jakiś czas i za każdym razem odkrywam nowe miejsca. Bardzo łatwo możemy wyhaczyć grupony na strawę czy napitek, do wyboru do koloru - golonki, vege, makarony, kuchnia regionalna, kuchnie świata. Wszystko kręci się wokół rynku, tam też możemy się napić kawy, zwiedzić co nieco, zjeść i potańczyć. Pierwszym miejscem godnym polecenia jeśli chodzi o zwiedzanie są Podziemia Rynku. Cena nie jest wygórowana a multimedialne muzeum jest rewelacyjne. Półtorej godziny zwiedzania jak nic!


Pod ziemią znajduje się między innymi kino 360st., małe sale, w których wyświetlane są filmy dokumentalne, historia powstania muzeum, gabloty z zabytkowymi przedmiotami użytku codziennego, stare chaty i mogiły. 

      Kolejnym miejscem, któe warto moim zdaniem zwiedzić jest Fabryka Schindlera. Wszyscy znamy słynny film "Lista Schindlera", w fabryce możemy dowiedzieć się co było faktem a co fikcją w filmie. W fabryce również znajduje się kino wyświetlające ok. 20-to minutowy film dokumentalny, polecam. Miałam to szczęście, że przedłużono wystawę The Human Body i dzięki temu mieliśmy szansę ją zobaczyć. RE-WE-LA-CJA!!! Na początku martwiłam się, że nie będę miałą siły obejrzeć całej (obrzydzenie) ale eksponaty były świetne! Nie mogłam wyjść z podziwu, oczy jak guziki praktycznie cały czas. Jeśli będziecie mieli szansę to koniecznie nie przegapcie okazji! Zawiodłą mnie natomiast dzielnica Kazimierz, oprócz kilku pustych synagog i starych uliczek nic ciekawego. Napewno chcę zwiedzić jeszcze Płaszów i AptekęPod Orłem ale to następnym razem. Nie polecam rónież Wawelu. Puste komnaty, dywany na ścianach, kilka biurek, brak klimatu - ceny kosmiczne! Przyjemnie natomiast jest posiedzieć na Wawelskim dziedzińcu, słoneczko, kwitnące drzewka....to akurat polecam.



      Głodni? Jest takie miejsce... Szczególnie tatar, szpada oraz cytrynówka własnej produkcji - szaleństwo a ceny przystępne...no może oprócz tej cytrynówki... 



Jeśli macie chęć na imprezkę to mogę z czystym sumieniem polecić dwa. Gorączka oraz Afera. W tym pierwszym sala jest mniejsza ale byłąm tam dwa razy i za każdym razem muzyka była rewelacyjna. Komercyjna, dla każdego coś miłęgo :D W drugim klubie natomiast miejsc siedzących jest więcej a i parkiet większy. Jeśli roższyc atrakcji możecie też wybrać się na lot balonem na sznurku czyli praktycznie uniesienie się nad miastem. Cena ok. 40zł a jakie wrażenia? Nie wiem, opinie są różne. Balon widać spod Wawelu od strony Wisły. Jeżeli dopisuje Wam pogoda koniecznie wybierzcie się nad Wisłę wieczorem, jest cudownie.

      Wybierając się do Krk nie zapomnijcie sprawdzić aktualnych promocji na godealla.pl, jest ich mnóstwo: restauracje, noclegi, wydarzenie kulturalne, spa. Kraków na weekend polecam z czystym sumieniem :)


Rodzaj wycieczki:               weekend
Trasa:                                 120km
Liczba uczestników:            5
Rodzaj paliwa:                    LPG
Koszt całkowity:                 150zł/os (2 noclegi, obiad, lunch, paliwo, 2xmuzeum)

LOKUM

Sorry za bałągan ;)


      

czwartek, 10 kwietnia 2014

Tatry - aktywnie i dziko

      Każdy, kto był w okolicach Zakopanego, miał możliwość wybrania się nad Morskie Oko, wg mnie najpiękniejsze jezioro Tatr. Niestety odstraszają tłumy tam wędrujące ale jeśli wybierzemy się w mniej obleganym przez turystów terminie mamy szansę na spokojny spacer przez Tatrzański Park Narodowy. Spacer jest dość długi ale podejście płaskie więc nie zrażać się dystansem! (8km)  Tuż przed wejściem znajduje się parking (płatny oczywiście), samo wejście do TPN również płatne (OK. 5ZŁ/OS). Spacer zajmuje ok. 2h i zapewnia pełen relaks, dotlenienie organizmu a także piękne widoki :)
Po drodze m.in. Wodogrzmoty Mickiewicza a u celu czeka na nas jedno z najpiękniejszych schronisk w Polsce.



Wycieczka na Morskie jest wyprawą całodniową, jeśli będziecie mieli możliwość proponuję zarezerwować sobie nocleg w schronisku nad Morskim Okiem i spędzić noc w Tatrach :)

Dopisuje Wam pogoda? Macie wolny czas i nie wiecie jak go spędzić?
Polecam wybrać się do Jurgowa...
Na przeciw stoku, między domkami, które wyglądają jak wywiezione ze skansenu i położone w trawie, znajduje się ścieżka prowadząca do rzeki Białka. Super miejsce na małe ognisko, opalanie czy relaks. Jest to też fajne miejsce na kąpiel w mega czystej rzece, znajduję się tutaj miejsce głębsze, do którego śmiałkowie skaczą z podwyższenia.















      W samej Białce polecam wybrać się na strawę do fajnej karczmy przy głównej drodze. Jedzenie mają bardzo smaczne, swojskie i niedrogie. W podobnej, równie klimatycznej knajpie dostaliśmy do żeberek sos z paczki (ohyda), za cenę ponad 25zł/danie to przesada.

      Jeśli uwielbiacie wodne atrakcje polecam również termy w Bukowinie Tatrzańskiej. Niedaleko i znośnie jeśli chodzi o ceny. Jest to obiekt w zasadzie trzy-poziomowy z licznymi masażami (co uwielbiam) i z rwącą rzeką na dworze. Saun niestety nie miałam jeszcze okazji zwiedzić w tym obiekcie. Moją ulubioną atrakcją jest bulgotnik, w którym na sygnał dźwiękowy przesuwamy się o jedno miejsce zgodnie z ruchem wskazówek zegara a bąbelki na każdym kolejnym stanowisku masują inną część ciała, cały spacer trwa ok.20 minut.


Jeśli chodzi o Tatry jest jeszcze wiele miejsc, które na pewno warto zobaczyć. Ja głównie opisuję to, co mnie podoba się najbardziej więc jest to całkowicie subiektywna ocena. Nie zapominajcie o tym!!!
Jeżeli znacie jakieś fajne miejsca w okolicy - śmiało dopisujcie w komentarzach. Czasami opisuję wyprawy, które miały miejsce jakiś czas temu i niektórych miejsc mogę też nie pamiętać - za co przepraszam :D

Rodzaj wycieczki:           weekend
trasa:                              350km
liczba uczestników:          2+1(2L)
koszt całkowity:              275zł/os dorosła (dziecko gratis :D)