Wiem, że przez ostatnie kilka dni Was zaniedbałam w związku z tym dzisiaj dodaje 2 posty.
Kilka Bazylik i Baptysterium...mauzoleum i miasto partnerskie - Łaziska Górne :D Najważniejszy punkt wycieczki - MIRABILANDIA czyli coś na co czekaliśmy przez ostatnie kilka wieczorów.
Bilety ważne 2 dni, co jest bardzo wygodne dla osób podróżujących w taki sposób jak my czyli "na dziko". 30E to niezbyt wygórowana cena za tyle atrakcji, dodatkowo w lecie czynna jest sztuczna plaża i kąpielisko. Karuzeli dla dorosłych cała masa ale dla dzieci tez wiele atrakcji.
Klimat jest niesamowity, gorąco, wokół rosną olbrzymie kaktusy, ludzie uśmiechnięci choć wyczerpani pod koniec dnia. Grupka młodzieży już czeka na mostku żeby zostać schłodzonym przez strumień spod "Niagary". Jakiś Włoch cieszy się, że może z nami "pyknąć" sobie fotkę, inni czekają na pontonową atrakcję, szum i gwar wkoło.
Wielki parking a tuż obok pole campingowe. Nie skorzystaliśmy z tego udogodnienia za to skusiliśmy się na świeżą wodę z kranu schowanego między bungalowami. Pod względem higieny to był moim zdaniem najgorszy wieczór. Przekonaliśmy się jednak, że pięcioma litrami zimnej wody można się porządnie umyć. Bogatsi o nowe doświadczenie rozłożyliśmy majdan (chociaż ze względu na obecną sytuację to niezbyt trafione słowo) i szykowaliśmy się do odpoczynku. Widok po przebudzeniu - świetny! Muszę niestety rozczarować podróżników zmotoryzowanych, po godzinie 8:00 zaczęto przeganiać wszystkich biwakowiczów, a było ich niemało, i otaczać teren taśmą. Zwinęliśmy cały sprzęt i ruszyliśmy w drogę...czekała na nas przecież Wenecja!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz