piątek, 25 lipca 2014

Chorwacja - Trogir


        Mała Wenecja, bo tak mogę nazwać Trogir po zwiedzeniu go, to piękne miasteczko portowe połączone z wyspą Ciovo podnoszonym mostem. Bardzo ciężko znaleźć tutaj miejsce do parkowania, nam udało się zostawić samochód w bocznej uliczce pod kamienicą przypadkowego Chorwata. Oczywiście pisząc, że trudno znaleźć miejsce do parkowania zawsze mam na myśli miejsca bezpłatne :)
Starówka tego miasta jest cudowna, klimatyczne kamienice, wąskie przejścia, mały ryneczek na któym zjemy wspaniałe lody i wypijemy pyszną kawę.



















Możemy również zjeść coś smacznego w tutejszych restauracjach, większość z nich usytuowana jest właśnie w wąskich uliczkach, zakamarkach, przysłoniętych od słońca materiałami a ustawione między stolikami wentylatory rozdmuchują mroźne powietrze, klimat jest niesamowity ale za ucztę w takim miejscu musimy zapłacić ok. 30% - 50% więcej niż w przydrożnych restauracjach a i nie zawsze mamy gwarancję lepszego jedzenia.


W większości lepszych knajp w lodówkach, takich jak ta widoczna na zdjęciu, przechowywane są świeże owoce morza, na życzenie klienta przygotowywane są właśnie te z chłodziarki, mamy wtedy pewność, że nie są mrożone ani stare.

        To, co urzekło mnie najbardziej w portowych miejscowościach to promenady, piękne, obrośnięte palmami oraz inną śródziemnomorską roślinnością place, gdzie spokojnie na jednej z ławeczek możemy przycupnąć w cieniu i rozkoszować się pięknym widokiem.



W tle Twierdza Kamerlengo...
W Trogirze od strony lądu znajduje się świetny targ obfity w różnego rodzaju owoce, warzywa oraz specjały chorwackie. Do rarytasów zaliczam paski syr (ale jest bardzo drogi), ser mieszany (mleko kozie,owcze,krowie - jest jeszcze lepszy i tani - ok 50HRK/kg), kulen - kiełbaska sucha, dobrze doprawiona oraz kiełbasa z sarny - rewelacja. Jeśli chodzi o owoce warzywa to ceny zbliżone do naszych ale na targu trzeba szczególnie uważać z tym ich ważeniem, bo można nieźle dopłacić. Oliwa z oliwek jest przepyszna ale w sklepie takiej dobrej nie kupimy a na targu też trzeba uważać, może być tak jak z żurawiną ze słoika spod Gubałówki, kupiona - przełożona lub tylko zerwana etykieta. Ja kupiłam oliwę od gospodyni u któej mieszkaliśmy, miała swój gaj oliwny a co za tym idzie - własny wyrób. Rakija jest przereklamowana, smakuje jak zwykły owocowy bimber - szału nie ma ale zdecydowaliśmy się rónież kupić odrobinę od gospodyni - także wyrób własny. Koniecznie spróbujcie Ajvaru - pasty z bakłażana i papryki, smakuje z mięsem z grilla, na kanapce, w sosie do makaronu, praktycznie ze wszystkim. Jest to tani przysmak któy możemy kupić praktycznie w każdym sklepie (ok 10HRK za 200-400gr w zależności od firmy).


Zakońćzyliśmy wizytę w T. właśnie zakupami na targu. Uwaga z serami w upale, jeśli macie daleko do samochodu możecie nie donieść towaru w pierwotnej konsystencji...
Na zwiedzanie tej nadmorskiej miejscowości potrzebujemu 3h (czas z zakupami i odpoczynkiem na lody).

Już jutro kolejna mieścina, jeśli macie pytania - piszcie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz