czwartek, 28 sierpnia 2014

Plitvicka Jezera

     

        Niedaleko granicy z Bośnią i Hercegowiną, 140km od Zagrzebia zwiedzić możemy najpiękniejszą atrakcję Chorwacji, znajdujący się na liście Światowego Dziedzictwa Unesco Park Narodowy Jezior Plitwickich. Najpiękniejsze dzieło natury jakie w życiu widziałam. To tutaj w Wielkanoc 1991 roku w starciu Serbskich separatystów i Chorwatów zginął pierwszy człowiek.
Przed wyprawą nad jeziora warto wybrać optymalną dla siebie trasę, zdecydować ile godzin chcemy spędzić na miejscu, wziąć pod uwagę swoje możliwości i możliwości współzwiedzaczy. My, podróżując z trzyletnią córką zdecydowaliśmy się - troszkę ryzykownie - na bardzo długą bo 7-mio godzinną drogę. Uwaga! trasa mieści się na terenie górzystym! Opiszę naszą wyprawę:




Podjechaliśmy pod wejście nr 2, można zaparkować auto w cieniu jeśli przyjedziemy wystarczająco wcześnie, co w tak ciepłym kraju nie jest bez znaczenia. Kupujemy bilety i spacerkiem udajemy się wg znaków do wejścia. Schodzimy w dół ok. 1km asfaltową serpentynką i kierujemy się do wejścia P1, gdzie wskakujemy na statek płynący ok minuty do stacji P2. Tam czekamy na drugi statek, który w ok.15 minut przeprawi nas na drugi brzeg pięknego jeziora do przystanku P3. I tutaj pierwszy przystanek, kawiarnia, restauracja, toaleta, ławeczki na świeżym powietrzu :) Woda krystalicznie czysta...pełen relaks.

Widok ze statku:





Z punktu P3 ruszyliśmy pieszo pod lekką górkę w kierunku Wielkiego Wodospadu, mijając kilka punktów widokowych i spotykając kilku mieszkańców okolicy :) Myszek można tutaj spotkać dziesiątki, niektóre są tak oswojone, że podchodzą do ławeczek i szukają rzucanych przez turystów okruszków...



  



Kilka gatunków jaszczurek, kilkadziesiąt gatunków ptaków, ssaki, gady, ryby a nawet gryzonie :)
Niesamowite owady i motyle, przepiękne widoki, to wszystko na tym małym obszarze w niepozornym miejscu.                       






Przy Wielkim Wodospadzie, gdy już nacieszycie oko, schodzimy w dół stromymi i UWAGA bardzo śliskimi schodami. Między innymi dlatego wybraliśmy tę trasę...żeby w jej większości schodzić a nie wspinać się w upale. 


Na dole czeka nas kolejna przyjemność :) 
Velky Slap na wyciągnięcie ręki!

  
    i kojąco - chłodząca mżawka...

        Ruszamy dalej, drewnianymi kładkami częściowo zanurzonych w małych kaskadach. 

Dla mniej aktywnych - do St 1 i stamtąd busem do St2
Dla aktywnych           - do St 2 wzdłuż jeziora

Z punktu St 1, skąd zaczynaliśmy trasę, przemieszczamy się dziwnym pojazdem do St 4, gdzie odpoczywamy, korzystamy z restauracji, kawiarni, toalety i stoliczka na dworze. przed nami druga część spaceru. 

    
 Możemy w tym miejscu obejść duże jezioro lub udać się od razu w kierunku punktu P2 zgodnie z drogowskazem. Maszerujemy drewnianymi kładkami, między małymi jeziorami, mijając kilkadziesiąt wodospadów większych i mniejszych. Kładki są wąskie także najlepiej wybrać się wcześnie rano, by uniknąć tłumów. 
Po drodze w cieniu znajdziemy ławeczki, na których można chwilę odpocząć, nabrać sił. Spacerujemy głównie w dół. 




Warto zabrać ze sobą plecak, przydadzą się:
  • nawilżane chusteczki
  • woda mineralna
  • przekąski
  • plastry (na odciski w razie czego)
  • narzutka przeciwdeszczowa

Dochodzimy do przystanku P2 skąd krótką przeprawą żegnamy się z pięknymi widokami. Jeśli mamy siły i chęci możemy wypożyczyć w tym miejscu kajak/łódkę i popływać po jeziorze. Ostatnie podejście do punktu St 2 i spacerek do wyjścia nr 2. Zdecydowaliśmy zwiedzić Park Jezior Plitwickich wyjeżdżając z Chorwacji, na wczasy jechaliśmy wybrzeżem a wracając chcieliśmy zobaczyć "wnętrze" kraju, wybraliśmy więc drogę nr 1, zjazd n a wysokości Splitu. Droga bezpłatna i jakościowo rewelacyjna. Możemy dzięki niej zobaczyć jak mieszkają ludzie z dala od morza, gdzieniegdzie na budynkach ślady po ostrzałach przypominają o nie tak odległym konflikcie. Miniemy też niesamowite jezioro. 


            

Zdecydowaliśmy się na nocleg w miejscowości Plitvicka Jezera i oto moja propozycja - 1,5 km od wejścia nr 2


Niedrogo, każdy pokój z prywatną łazienką, blisko jezior. Nie jest to może nowoczesne "wypasione" ale na jedną, dwie noce jak najbardziej polecam, szczególnie, że okolica jest ładna i spokojna a od sklepu dzieli nas zaledwie 300m.     

Podsumowując z dumą oznajmiam, że moja córka przeszła całą trasę o własnych nogach, nie wyrażając przy tym najmniejszego niezadowolenia. Mam nadzieję, że Wasze pociechy po kilku krótszych wyprawach będą pokonywać takie dystanse bez większego problemu :) A może już pokonują? 

:)











wtorek, 26 sierpnia 2014

W międzyczasie...zupa z pieczonych pomidorów :)


      W ten deszczowy dzień zapraszam do przygotowania przepysznej zupy pomidorowej :)
Mamy koniec sierpnia, pomidory są słodkie i soczyste a ich ceny niskie, warto więc skorzystać z okazji i cieszyć się daniami z ich udziałem, jednym z nich jest właśnie zupa z pieczonych pomidorów, będziecie potrzebować:

  • świeże pomidory (malinowe, lima, kiściowe - 1,5 kg)
  • sól (najlepiej gruboziarnista, morska)
  • główka polskiego czosnku
  • kilka gałązek bazylii (można zastąpić suszoną)
  • kilka gałązek majeranku (można zastąpić suszoną)
  • szklanka bulionu
  • 7 łyżek oliwy z oliwek
  • śmietanka 30%
      Dodatki:


  • ser feta (pokrojony w kostkę)
  • ryż (najlepiej basmati)
  • grzanki

Pomidory nacinamy, parzymy i obieramy ze skórki, kroimy na ćwiartki, usuwamy gniazda nasienne i układamy w naczyniu żaroodpornym. polewamy oliwą, posypujemy solą, na górę wrzucamy nieobrane ząbki czosnku oraz gałązki ziół. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 220 stopni przez ok. 25minut.






      Upieczone pomidory przekładamy do miksera lub garnka jeśli mamy blender, wyciskamy czosnek z łupinek, dorzucamy upieczone listki bazylii, dolewamy szklankę bulionu i śmietankę 30%. Możemy doprawić odrobiną pieprzu. Miksujemy lub blendujemy, na talerzu dodajemy fetę pokrojoną w kostkę lub grzanki, ja oprócz fety dodaję ugotowany ryż basmati :) Pamiętajcie też, że ilość bulionu zależy od Waszych upodobań i od rodzaju pomidorów, to samo dotyczy śmietanki :) SMACZNEGO!













poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Omis - Chorwacja


      Omis - to niewielkie miasteczko leży u ujścia rzeki Cetiny do Adriatyku i jest jednym z najładniejszych
miejsc jakie widziałam. Piękny kanion u podnóża masywu Mosor, z którego wypływa rzeka, dodaje uroku panoramie Omisu. Miejscowość jest bardzo zatłoczona, wąskie uliczki i w zasadzie jedna główna ulica nie sprzyjają tłumom. Dlatego kolejny raz proponuję wybrać się poza sezonem :) Uwielbiam to miejsce, jest bardzo klimatyczne, mieszkaliśmy zaledwie 2km od centrum, mogliśmy więc prawie codziennie korzystać z atrakcji miasta, w sezonie jest tam czynne małe wesołe miasteczko przeznaczone dla dzieci, mnóstwo restauracji kusi smakołykami a targ owocowe warzywny jest czynny do godziny 24. Codziennie rano możemy też zaopatrywać się na targu rybnym:

My wybraliśmy się dosyć późno, nie mieliśmy szans kupić świeżych krewetek...ale o 8 rano dostępne jest dosłownie wszystko. Pyszne rybki i owoce morza. Tuż przed targiem mnóstwo straganów z pamiątkami, tak samo zresztą wzdłuż głównej ulicy.

      Podróżujecie samochodem? Proponuję wybrać się w górę rzeki i przystanąć na jej brzegu na mały piknik. Nie spotkaliśmy żadnych turystów a widoki są przepiękne. Jadąc w górę rzeki, po kilku kilometrach, napotkamy drogowskaz prowadzący do nietypowej karczmy...
Konoba Kremenko- bo o niej mowa- to wyjątkowa restauracja wykuta w skale, oferująca klimat rodem z Flinstone`s-ów i przepyszne jedzenie, a droga do karczmy jest fascynująca :) Polecam wszystkim odwiedzającym :)








Uwielbiam to miasto, wieczorami tętni życiem, serwuje jedne z najlepszych lodów, restauracje prześcigają się w ofertach, proponują owoce morza prosto z lodówki stojącej na dworze, przy plaży znajduje się plac zabaw dla dzieci a w morzu wydzielono boisko do gry w piłkę ręczną. Spora liczba knajp i główna atrakcja - twierdza Fortica, z której wieży możemy podziwiać panoramę Omisu, ujście rzeki Cetiny, pobliską wyspę Hvar oraz Brać. Podejście jest dość strome, prowadzi przez centrum  starego miasta, między kamieniczkami, wąskimi schodami ale zapewnia piękne widoki i jest zdecydowanie warte tej 10-cio minutowej wspinaczki :) W trakcie spaceru możemy zobaczyć jak żyją tutejsi mieszkańcy, ich uprawy na bardzo małych powierzchniach i ciekawe sposoby na wygospodarowanie kilkudziesięciu centymetrów właśnie pod uprawy.



        Jeżeli chcecie mieszkać blisko tej uroczej mieściny proponuję poszukać noclegów na południe od rzeki. Na północy bowiem większość "noclegowni" usytuowana jest po drugiej stronie Jadranki a jest to bardzo ruchliwa droga i przy dłuższym pobycie hałas oraz codziennie przekraczanie jej jest uciążliwe.Na południu domki wybudowano od wybrzeża, mamy więc piękny widok na morze i ciszę :) Polecam miejscowości : Pisak, Mimice, Celina.




wtorek, 12 sierpnia 2014

W międzyczasie...


        Grzybobranie czas rozpocząć :)
Jesteście fanami darów lasu? A może warto spróbować czegoś nowego? Dzisiaj podam Wam mój przepis na pyszne danie z boczniaków. Możecie je dostać w prawie każdym markecie a przygotowanie ich jest banalnie proste :)                                                        

Będziecie potrzebować:

- tackę boczniaków (250g)
- śmietana 30%       (250g)
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- natka pietruszki
- sól, pieprz
- dodatek (ryż, ziemniaki, makaron)

Na łyżce masła klarujemy posoloną, posiekaną w pióra cebulę, ja przysmażam ją na lekko brązowo. Dorzucamy pokrojone w plasterki ząbki czosnku oraz pokrojone w cienkie paseczki boczniaki.


 Podsmażamy ok 5min a następnie zalewamy śmietanką. Na małym ogniu zagotowujemy i co jakiś czas mieszając czekamy aż śmietanka się zredukuje i powstanie gęsty sos. Posypujemy  natką pietruszki - gotowe! Prawda, że proste? Tak przygotowane boczniaki podaję z ryżem basmati lub innym sypkim gatunkiem ponieważ grzybki są dość lepkie. Smacznego :)


środa, 6 sierpnia 2014

Wczasy 2015

Kilka wskazówek jak wyjechać na wymarzone wczasy bez tłumu i hałasu :)

Po pierwsze wybierz swój cel, możesz najpierw poczytać o pięknych miejscach i wg własnego rankingu wybrać, ja jednak rozpoczynam szukanie zupełnie inaczej. Na stronach internetowych pobliskich lotnisk sprawdzam do jakich krajów latają samoloty i z jaką intensywnością. Wybieram najciekawsze (wg mnie) miejsce i szukam w internecie które miejscowości w danym kraju są ciekawe. Robię sobie listę tych miast z rubryką ile kilometrów od lotniska w danym kraju dzieli tę miejscowość i co ciekawego jest w okolicy. Sprawdzam ceny wypożyczenia samochodów na miejscu, czytam opinie o danej wypożyczalni i wysyłam zapytanie czy jest możliwość podstawiania samochodu w dane miejsce ( w tym przypadku na lotnisko). Wybieram termin wakacji wg rozkładu lotów do upatrzonego kraju. Szukam noclegu, sprawdzając czy:

- odległość do plaży
- odległość do najbliższego sklepu
- czy ośrodek znajduje się od strony morza czy po drugiej stronie głównej drogi (czasami główne drogi            biegną prawie wzdłuż plaży a tego chcemy uniknąć)
- nocleg dla dziecka jest w cenie
- obiekt jest klimatyzowany
- obiekt dysponuje odpowiednim wyposażeniem
- dostępność ogródka, ew. basenu
- jest możliwość grillowania
- cena jest adekwatna do jakości
- okolica sprosta moim oczekiwaniom
- nie jest wymagana przedpłata oraz oplata rezerwacyjna
- obiekt dysponuje pralką, można wtedy zabrać minimalną ilość ubrań - szczególnie przydatne jeśli                  lecimy samolotem

Rezerwuję nocleg i śledzę ceny lotów, poluję na mega promocje - od wyszukiwania są różne strony:

- fly4free
- skyscanner
- tanieloty
- holidayguru

Wypożyczenie samochodu to zazwyczaj koszt ok. 35E za dobę, wyjeżdżając na dwa tygodnie wypożyczamy samochód na pierwsze 2,3 dni i po 6 dniach na kolejne 2 dni. Możemy wtedy dokładnie zwiedzić okolicę, koszty nie są wysokie a i w razie dużej odległości od sklepu możemy zrobić zakupy na cały pobyt.Większość obiektów oferuje transfer na i z lotniska, warto przy wyborze zwrócić na to uwagę, szczególnie jeśli nie zamierzamy wynająć samochodu. Nie zapomnijcie też uzgodnić z ośrodkiem ceny takiego transferu. Nikt nie lubi być niemile zaskoczonym.Mam nadzieję, że te wskazówki będą dla Was przydatne a już wkrótce kolejne podpowiedzi dotyczące wyjazdów :)


poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Mule w białym winie wg mnie :)

To, co lubię najbardziej czyli świeże owoce morza wg mojego przepisu :)

Mule (omułki, małże, muszle) najlepiej kupować świeże, jak zresztą każde owoce morza. My, będąc na wakacjach, zdecydowaliśmy się złowić je własnoręcznie i inspirowani przepisami z internetu przygotować je wg własnego pomysłu :)

Przepis niewiele różni się od tych znalezionych online, dobraliśmy składniki wg proporcji, które najbardziej nam odpowiadały, a więc do rzeczy - potrzebujecie:

- 1-1,5 kg mul
- 2 łyżki masła
- 2 cebule lub 6 szalotek
- 4 ząbki czosnku
- 2 duże pomidory
- 2 szkl. białego wina (ja używałam półwytrawnego)
- sól, pieprz do smaku

Zacznę od tego, że mule łatwo jest wyłowić w zatoczkach, wśród skał, w miejscu, gdzie mają się do czego przyczepić. Żyją w koloniach w związku z tym połów trwa krótko. Odrywamy taką kolonię i zabieramy do domu gdzie dokonamy selekcji :)

Zdrowe i świeże mule zamykają się po wyjęciu z wody, wszystkie, które po dłuższej chwili na powierzchni pozostają otwarte - wyrzucamy. Pamiętajcie, że przy oczyszczaniu pod kranem znowu mogą się troszkę otworzyć - to nic złego, na wszelki wypadek możemy postukać nimi w blat - jeśli po kilku minutach się nie zamkną - wyrzucamy. Usuwamy "nitki" za pomocą których omułki przyczepiają się do podłoża a z muszli zeskrobujemy ostrym nożykiem wszystkie nieczystości. Muszle muszą być czyściutkie. Mycie to w zasadzie czynność pożerająca najwięcej czasu w przygotowywaniu dania.



W garnku roztapiamy i rozgrzewamy 2 spore łyżki masła i klarujemy posiekaną w pióra lub kostkę (jak kto woli) cebulę, gdy się zeszkli  dodajemy posiekany w plastry czosnek. Gdy czosnek się upraży dodajemy pokrojone w kostkę pomidory, dosłownie po 3 minutach, gdy pomidory troszkę się podsmażą, dodajemy wino i czekamy aż odparuje (ok. 10 minut gotowania). Po tym czasie wrzucamy oczyszczone omułki i pod przykryciem gotujemy ok 5-6 min. od czasu do czasu potrząsając garnkiem. Ja soli nie dodaję ponieważ mule są wystarczająco słone, natomiast nie żałuję pieprzu i pietruszki.

Jeżeli podczas gotowania jakieś sztuki się w ogóle nie otwarły - wyrzucamy. Z naszego połowu tylko jeden osobnik został wyrzucony ze względu na zniszczoną muszlę, warto było więc wyruszyć samemu na łowy :)
Omułki wykładamy na talerz, polewamy sosem i posypujemy obficie posiekaną natką pietruszki. Najlepiej smakują ze świeżą bagietką :)

SMACZNEGO!

niedziela, 3 sierpnia 2014

Split

        Chyba najbardziej znane miasto w Chorwacji - Split, z Pałacem Dioklecjana, mnóstwem straganów i targiem rybnym z codziennie świeżymi owocami morza... Must See na mojej liście, oczywiście z cudowną promenadą wzdłuż starego miasta...

         Wokół starówki duże płatne parkingi ale już w czerwcu tylko kilka dostępnych miejsc. Nam udało się zaparkować 10min. spacerkiem od starego miasta tuż obok komisariatu policji, wzdłuż chodnika - oczywiście za darmo. Nasze dziecko nauczone jest spacerować więc nigdy też nie stresujemy się, że zaparkujemy "za daleko". Starówka wita nas piękną promenadą tuż obok portu, skąd odpływają promy  m.in. na Hvar lub do Ankony. Już na samym początku wita nas bardzo duży targ z lokalnymi przysmakami, owocami i warzywami oraz mnóstwem straganów z pamiątkami z Chorwacji. O przysmakach wartych spróbowania pisałam w poście opisującym wyprawę do Trogiru :). Koniecznie trzeba obejść cały Pałac Dioklecjana wraz z sukiennicami - skąd możemy zejść do podziemi Pałacu które służyły tłoczeniu oliwy oraz produkcji wina. Bardzo chcieliśmy zobaczyć Katedrę św. Dujama ale niestety zamknięto nam drzwi przed nosem z niewiadomego zresztą powodu, byliśmy zawiedzeni ale skierowaliśmy kroki na targ rybny gdzie można kupić w zasadzie wszystkie możliwe dary morza :) Ceny są niskie i jeżeli macie w swoim pensjonacie dostępną kuchnię, grilla, nie warto gościć się w restauracjach bo sami jesteście w stanie sobie przygotować pyszne, tanie, zdrowe dania śródziemnomorskie - risotto z owocami morza, różnego rodzaju ryby z grilla, kalmary z grilla, krewetki smażone w oleju (na grillu lub kuchence), krewetki z grilla, zupa rybna, mule gotowane w winie- i co najważniejsze, są to dania które przygotowujemy krótko.


Spacerując uliczkami Splitu możemy wypić pyszną kawę, świeżo wyciskany sok i zjeść rewelacyjne lody. Może cena lodów nie jest zachwycająca (ok. 7-9 HRK) ale warto zwrócić uwagę że jest to cena za gałkę wielkości naszych trzech. Ceny w restauracjach są dość wysokie ale to już norma w turystycznych miastach więc nie zdziwiło nas to ale też nie skorzystaliśmy :)
Tuż przy promenadzie organizowane są różne festiwale, zwłaszcza w wakacje jeśli wybieracie się na Chorwację w lipcu lub sierpniu warto zainteresować się tym tematem, może akurat będziecie mieli okazję znaleźć się na fajnej, plenerowej imprezie w Splicie :) Na spacerowanie po S. należy poświęcić 3h. Stare miasto nie jest bardzo duże a w jego zakamarkach, między zimnymi kamienicami znajdziemy kojący cień.

         Jeśli szukacie fajnej pamiątki z Chorwacji warto rozejrzeć się właśnie na tutejszym targu, jest tutaj największy wybór takich przedmiotów i ceny są takie same jak wszędzie. Na pewno warto przywieźć sobie pachnące torebki z lawendą, kosztują grosze a będą wspaniałym upominkiem dla bliskich. Fajnym ale troszkę droższym gadżetem będzie dzbanek na oliwę - najładniejsze właśnie w tutejszych sukiennicach. Na specjalnych straganach można też kupić ładne pamiątki z kamienia z wyspy Hvar, pięknym prezentem będzie moździerz z tego właśnie materiału. Poza tymi przedmiotami nie zauważyłam niczego godnego większej uwagi.

        Wiecie, że w większości tutejszych miast
możecie skorzystać z tzw. łodzi pół-podwodnej?
Przez okienka możecie podglądać podwodny świat.
Możecie też wybrać się na wyprawę piracką, połowy ryb wraz
z grillowaniem, na wyprawę połączoną z imprezą, wybór jest
bogaty :) Atrakcji nie brakuje. Pamiętajcie żeby wybierać zawsze niepewną pogodę na zwiedzanie. Lepiej zwiedzać w chłodzie niż w pełnym słońcu, jesteście w stanie wtedy więcej zobaczyć, nie zmęczycie się tak szybko a i lepiej będzie Wam się skupić na słuchaniu o danej atrakcji. Do Splitu wybierzcie się rano w przeciwnym razie ominie Was targ rybny. Do samego centrum dojazd jest bardzo łatwy bo już od granic Splitu prowadzą nas tabliczki informacyjne. Ostrzegam jedynie przed ogromnymi tłumami w sezonie, w połowie czerwca już było tłoczno, nie można jednak wyjechać z HR bez zwiedzenia Splitu, minusem tego miasta jest to, że mimo tak ogromnej liczby turystów Starówka jest dość zaniedbana.

        My pokochaliśmy Chorwację między innymi przez S. i myślę, że w przyszłym roku wpadniemy tam na kawkę :D albo świeżego kalmara ;)
T